Skup butelek. Joanna Guzik. @Wydawnictwo Papierowy Moytyl-Marika Krajniewska
🔼8/10
(update/ wczoraj wlała się robocza wersja, przepraszam)
➡️Fiolki czy butelki?
„By, a gdyby, a byłoby się wydarzyło”?!” A może to powidoki minionych snów, córek, synów i partnerów warzeń, wyrażeń? Pozorna dysharmonia.
Piekąca do bólu opowieść spisana wierszem, ale jakby to było spisane (jak) najbardziej prozą! Z pozoru skrajna teza? A jak najbardziej uprawniona.
Joanna Guzik- rzez cały tom próbuje być SOBIE, SOBĄ, SZCZERA, a jednocześnie boi się ROZCHWIANA; w liryce, spisanej epiką.
➡️Grochowiak? Pozory. Wprost jest holistyczna układanka myśli, ciała, wyobraźni, pragnień.
Ciągłe „by” „niby- y - y - y", "gdybym jakoby, jeśli”. Echo człowieka męczeńsko umęczonego, nie tylko literackiego. Życiowego, nazbyt; Chronicznego. Zakatarzanego.
Teatr.
Naturalność tych wierszy jest niebywale agresywna, gdy mnogość niezamaskowujących idei, wystawia wszystkie wektory tagi pisania.
➡️To kobieca poezja z pierwiastkami tłumu, cokolwiek sądzić o tym pisaniu. Podmiot liryczny wcale nie ukryty = nie skrywa swojej płci. To (moja) kobieta marzeń, odniesień realnych i wyimaginowanych nawałnic i lekkiego szumu wody, a wszystko w tumulcie:
- wchodzisz / wychodzisz/wracasz — jestem otwarta na oścież („Popiersie”)
➡️Mnóstwo, całe niesczeszczenie w „Skupie butelek” zaczyna się od liczebników oraz topografii drogowych. DO tego dochodzą silnie, buty w brokatach. Świat jak żurnala, lecz pozornego, potrzebnego do literackiej wiwisekcji. Przeglądania się w lustrzę, w którym obraz jest niezwykle zamazany, bo poetycki, po prozatorski.
➡️W kilku, różnych miejscach czytałem „Skup butelek". Kompulsywnie w przychodzi lekarskiej, na starym leśnym, zmurszałym kamieniu, w autobusach i na przestankach. Sugestywność! Doprowadzanie czytelnika na stanu wrzenia. Brakuje tutaj neutralności, brakuje „wmuszonego wyciszenia:. Wciąż buzują emocje, wciąż zjadał mnie egzystencjalny stupor.
➡️Największym, niepojętym jest stan "braku świata”. Bo podróżując- nawet pozornie – czuję (emy) się jak w roztrzęsionej wyliczance; jak w apokaliptycznej książce -”Kochance Wittgensteina. Davida Marksona”. Świat istnieje, ale to pozór.
„Skup butelek” budzi swoją mnogością światy, ożywione. Literka klei się do litery, Na chwile zapominamy o wyrazistych tytułach i czytajmy tekst jako jednej wielkie (sic!) tętno mężczyzn (jego przyczajonych, ze światów wyobrażonych, a przed wszystkich jak z „szafy przebieralni”. Wydarzyło się z: Literacką garderobą. I znowu wracają liczebniki, czułe ich zamieszkanie, rozwiązalność, Galimatias.
I GEOGRAFIA. Gdybanie nie było autorką, gdzie była narratorka? Ile razy się rodziła? Jednym razem to miejsce było wyśnione, innym razem przekleństwem (nie jest).
Trochę poezji ?
Niezbornej! Mojej nie/ulubionej!
\
‘Jednorazowe naszczypania krwionośne”
było zaklęcie
nie nagle go ne ma był słowo
którego używaliśmy w nadmiarze
ogorzałki przedsionki
ale padła bateria
mnie sposób jej naprawiać
dziś wszystko na jeden dotyk
LUB NAJWIĘKSZY UTWÓR ZE ZBIORU:
„TREMO”
sponurzałam tonie
w oczy
nieważne
świat wtedy był wielkości
szklanki
a potrafiliśmy w niej zamieszkać
nie tylko powieki
najpierw piekła
nasza miłość
później szklanka
na końcu butelka
typografie spojrzeć
siebie w oczy
to ważne.
***
➡️Tym wierszem wybaczyłem największej swojej, bardzo miłości (!!!). Zrozumiałem kobietę, od której nie potrafię uwolnić się do lat.
***
➡️Te wiersze są odmieniane przez przypadki. Mają wiele wersji. Mianowniki Nilu. Rzek. Mianownik Wisły. Ścieku.
Jest to lityczna symbioza, To las, to gęstwina. Polot. Patrol/
Ironia gimnastykująca, Ironia łkająca.
***
A gdyby podejść do tej narracyjnej opowieści, odwrotnie?? Może to nie jest poezja z zagubienia o miłości w (pozornym) dotyku? A gdyby nazwać ją próbą drukowania a drukarce na trójwymiarowej jak ku-kuk-ku. Powtarzalność techniki przyrody.
***
➡️Przepiękny front z grafiką z Andrzeja Pągowskiego, produkuje we mnie emocje, niekiełzane i dziwne do zrumieniania. Światy równolegle, światy niebinarne. W Tym Wszystkim Samotność, W TYM WSZYSTKIM Orodrom Marzeń i Wyobrażeń. Górski biegacz.
***
➡️Autoedukacja i edukacja życia. Wpadłem na książki Tatiana Tibuleac . Otóż: „Szklany ogród” - Tatiana Țîbuleac. Tłumaczenie: Kazimierz Jurczak.
Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2023. Oficyna Noir Sur Blanc, Warszawa 2023, a także Lato, gdy mama miała zielone oczy, Dominik Małecki, Książkowe klimaty, 2021.
Może to dziane halucynacyjne skrzepienie, ale „Słup butelek” jest opowieścią o tym samym. O mowie i milczeniu.
**
➡️Dalej: - Gdzie to Beatrycze rządzi głównie mężczyzną i jego utyskiwania blakną wobec bólu kobiety. Nie odwrotnie.
***
➡️Naczynia połączenia „gdyby jakby – by” i cała topografia miejsc potwierdzających i obrazowych, to osobna niedomknięta forma „Skupu butelek”. To literacka audycja. Słuchowisko!
***
Ta książka jest pełna skrajnych sprzeczności. Urodziła się – wtedy gdy ucichła! I odwrotnie, i od początku.
Od ściany do ściany. Od licznych przyjęć i pograłaby, zatańczyłaby (ona) wobec tego skomplikowanego świata.
➡️
***Chciałby się czytać taką poezję często, ale jej czasowniki giną w przysłówkach.
Doświadczenie zbyt konkretne. Zbyt przenikliwe. Zbyt burzowe, mimo pozornego spokoju, bo przecież mężczyźni i kobiety są Tutaj tacy rzeczywiści.
A jakby "Skup butelek" przetłumaczyłby Stanisław Barańczak?
Trwa ładowanie...