"(...) Miłość jest do dupy. Ponoć ktoś tak kiedyś powiedział. Nie zgadza się z tym jednak rana gorejąca polskiego rządu – Gloryja, Pawłowicz. Pisze, że jak w odbyt, to to nie jest żadne kochanie. Czyli jak komuś się wsadza od tylca i mówi: „kocham Cię” w trakcie, czy tam w momencie szczytu, to nie jest to miłość? A co kiedy niektórzy biorą dwa na raz? Czy to nie miłość stereo? Miłość z turbo załadowaniem? Chociaż wtedy nie wiem, co z tego wychodzi - zakochanie czy sraczka? Polacy powinni lubić anal najbardziej ze wszystkich nacji, z racji swojej religijności. Od tyłu jest się bliżej krzyża (...)".