LIST DO MEDIÓW.

Obrazek posta

LIST DO MEDIÓW.

 

Tekst: Bartek Fetysz

Drogie Media,

Piszę ten list jako Czytelnik, odbiorca, do którego kierowane są Wasze treści - często kupione i sponsorowane jak kariery ludzi znikąd, których promujecie po tajnym rozdaniu kopert pod stołem, a czasami i posiedzeniach na kolanach prezesów, prezesek, redaktorów i redaktorek naczelnych albo zaprzyjaźnionych dziennikarzy i dziennikarek. Wszyscy, którzy pracowali w mediach, redakcjach i telewizjach, wiedzą na jakich zasadach owe rozdania się odbywają. Zamiast posiedzeń, są to obietnice karier, po których wymaga się posłuszeństwa albo i seksualnych usług. Czasami jest to czysty układ, hermetyczne kumoterstwo, bo drzwi do tego świata są dla osób z zewnątrz zaryglowane na amen. A kiedy już wejdzie się do tego bunkru, często okazuje się, że nie ma już z niego wyjścia. Iskiereczka zgasła, a z nią cudza kariera.

Dziennikarzom, dziennikarkom, stażystom i stażystkom - którzy najczęściej są na końcu listy - oferuje się głodowe wynagrodzenia i obietnicę - że dzięki “tytułowi” wyrobią sobie renomę i zasięgi. Ewentualnie wysyła się darmowe bluzy i dresy, a ci później w nie odziani, przeprowadzają pierdololo przed kamerą ćwierkając najsłodziej na świecie. I z takiego “wywiadu” robi się setki artykułów, aby w cudzej głowie zasadzić ziarno czyjegoś istnienia i często wątpliwej kariery. Potem to ziarenko rośnie i na salonach mamy wysyp chwastów. Nie do wyplewienia.

Wiecie, którzy dyrektorzy, ludzie na wybitnie wysokich stanowiskach – zapraszali na rozmowy redakcyjne koleżanki, fotografki czy stażystki, aby “porozmawiać i potrzymać za kolanko”. Wiecie, w których redakcjach można kupić materiał sponsorowany. Wiecie, które plebiscyty w której kategorii są za kulisami rozdane lub opłacone na zasadzie – Pan/i przyjdzie to dostanie nagrodę. Wiecie, jak wyglądają kontrakty na programy rozrywkowe. Jedni wpadają na jeden odcinek, drudzy na dwa, a trzeci od razu zapewniony mają wjazd do finału. Ale nie wie tego przeciętny Czytelnik, przed którym wszystkich artystów, twórców czy niezależnych dziennikarzy rozliczacie. Rozliczacie z kredytów, wpływów z reklam, zarobków, Patronite i darowizn. Wszystkich ich prześwietlacie. I tu pytanie do Was, drogie Media: Czy to nie czas, aby publicznie się wyspowiadać?

Zapytam wprost: Ile kosztuje okładka? Ile artykuł sponsorowany, w którym dziennikarza, który udowadnia komuś przekręty nazywa się “hejterem działającym na szkodę marki”? Ile pieniędzy trzeba na to wydać? Ile kosztuje rozpoczęcie kariery “krawcowej” aka “projektantki mody”, która ani szkicować, ani szyć ani nawet wyciąć formy ubrania nie potrafi, ale nagle staje się wyrocznią? Ile kosztuje zrobienie z kogoś bez zasług w świecie eksperta mody? Albo “światowej sławy modelki”, która twarz wkleja w Photoszopie w cudze ciała i na nieistniejące okładki, a potem przed kamerami opowiada, że jest kobietą luksusową i niezależną? Ile zapłacić musi firma PR, aby uczestnik podrzędnego reality show zapraszany był na salony, a “literatura” najniższych lotów kreowana była na tą, którą trzeba przeczytać? Ile kosztuje pierwsze miejsce na listach sprzedaży?

Ile kosztuje zniszczenie kariery tym kobietom, które nigdy nie uprawiały seks workingu, ale jak ktoś posmaruje to przecież może? Ile kosztuje wywlekanie komuś przeszłości na zamówienie i publikacja z najgorszymi w sieci dostępnymi zdjęciami? Ile kosztuje promowanie marek własnych we wspólnych wywiadach przed tą słit kamerką? I dlaczego o jednych, którzy nie mają do powiedzenia NIC pisze się codziennie, a tych, którzy promują treści wartościowe się pomija? Bo dzisiaj już nikt nie wierzy w to, że chodzi o klikalność. I wreszcie, ile kosztuje kasowanie nieprzychylnych i prawdziwych komentarzy pod artykułami?

Ile kosztuje Wasze milczenie, kiedy pluje Wam się w twarz i udowadnia, że Wasze publikacje to zwykły sponsoring i kurewstwo? Jak długo udawać będziecie, że to deszcz Wam w ryje kropi? Może czas na Waszą przejrzystość i zrzucenie szat? Tak, żeby ten zwykły Czytelnik – jak ja – wreszcie zrozumiał, że w Polsce można kupić WSZYSTKO. Karierę, nagrody, splendor i blask. Niestety nie można kupić jednak godności, której większości z Was – po prostu kurwa brak.

To co, kto udostępni cenniki, które innym, tak chętnie z teczek wyjmujecie? Będą odważni, czy jak zwykle mordy w kubeł?

Bartek Fetysz media felieton social media

Zobacz również

NIERÓWNA MIŁOŚĆ.
NEWSLETTER NO. 13
DZIENNIKI Z METAFOR: CZERWONE FLAGI (I).

Komentarze (2)

Trwa ładowanie...