"(...) Pierwszy dzień września był dla mnie w latach szkolnych traumą, bo nienawidziłem do niej chodzić. W szczególności do podstawówki. Mama ubierała mnie w za duże marynarki i koszule po ojcu i czułem się w nich jak w namiocie. A jak jeszcze dołożyła krawat to od razu wiedziałem, że oto jest dzień, który rozpoczyna legalne i kilkumiesięczne zarzynanie mojej psychiki. Gdyby dzisiejsze stylistki, zakochane w oversizach, mnie wtedy widziały to by piszczały jak pojebane z zachwytu, bo wyglądałem jak skrzyżowanie tych najbardziej narcystycznych, ale bez domieszki pojebania (...)".
PRZYJEMNOŚĆ PISANIA.
Tylko dla patronów!
·
2
·
02.09.2025
Post dostępny tylko dla Patronów
Aby zobaczyć ten materiał musisz być zalogowany
Zostań Patronem Zaloguj się