Transmutacja złota w sztukę. Alchemik wśród malarzy - Brad Kunkle

Obrazek posta

Chyba w historii ludzkości nie ma bardziej znaczącego kruszcu od złota. Złoto jest nie tylko symbolem bogactwa i majętności, ale uchodzi również za symbol prestiżu, piękna, czy szlachetności. Dlatego nie ma co się dziwić, że złoto stanowiło w historii sztuki pożądany element. Związane to jest przede wszystkim z jego niepowtarzalną barwą i połyskiem. Złocenia doceniło już malarstwo bizantyjskie w mozaikach, czy w ikonach, zaś malarstwo gotyckie z lubością stosowało złocenia w partiach tła i aureoli i w iluminowanych rękopisach. Jednak od tego, nomen omen, złotego okresu stosowanie metali szlachetnych w malarstwie z każdą epoką malało. Wyjątkiem w XX wieku był Gustav Klimt, który docenił złocenia w swoich obrazach. Dlatego z ogromnym zaskoczeniem, a i radością dostrzegłem twórczość amerykańskiego artysty Brada Kunkle, który powrócił do tej zapomnianej techniki i włączył metale szlachetne do technik malarskich. Amerykański malarz srebro i złoto docenił za ich niepowtarzalną świetlistość, i również za to, że ich barwa pozostaje niezmienna i lśniąca, zaś w zależności od kąta patrzenia potrafi zmieniać swe natężenie. Artysta z rozmysłem używa także srebra, najczęściej jako tła, bo srebro posiada ono najjaśniejszą barwę i największy współczynnik odbicia światła wśród metali, a to w sztuce daje niesamowite efekty wizualne. Aplikacje w postaci metali szlachetnych, doskonale współgrają z minimalną paletą barw inspirowanych metodą grisaille. Metoda ta ogranicza paletę barw do estetyki wczesnych lat fotografii i dagerotypów, czyli monochromatyki w kolorystyce sepii. Ta technika w połączeniu z aplikacjami srebra i złota jest znakiem firmowym artysty. Malarstwo Brada Kunkle, oprócz oczywistych walorów estetycznych, jest dla mnie dowodem na to, że w sztuce figuratywnej można jeszcze powiedzieć coś nowego. Artyście, który zdecydował się na zapomnianą technikę udało się uniknąć estetyki stricte religijnej, a także nie wpaść w koleiny kiczu. A to pokazuje, że malarstwo figuratywne wcale nie skazuje współczesnych malarzy na to, by stali się ilustratorami fantastyki czy gier komputerowych, można tu jeszcze powiedzieć coś nowego, odkrywczego. Sztuka, którą uprawia młody Amerykanin ma w sobie coś z alchemii, bo artysta dokonuje transmutacji złota w wielką sztukę. Jego pędzel jest jak magiczny alembik, a każdy z obrazów jego autorstwa lśni blaskiem wielkiej sztuki. Po prostu, nie mogę od tych obrazów oderwać oczu.

 

 

 

Zapraszam do wysłuchania 61 odcinka Kroniki Konika (www.kronikakonika.pl) poświęconego twórczości artysty:

https://open.spotify.com/episode/1nVB5QvRBMGzsc12gpc44y?si=04c9691e605b413b

 

a dla tych, którzy słuchając lubią patrzeć na omawiane obrazy na kanał YouTube:

https://youtu.be/w5tdMckkRkQ

Zobacz również

Malarstwo na dachu świata. Ai Xuan
Peregrine Heathcote. Wielki Gatsby malarstwa.
Między zmysłowością a niewinnością. O malarstwie pastelowym Nathalie Picoulet

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...