Między zmysłowością a niewinnością. O malarstwie pastelowym Nathalie Picoulet

Obrazek posta

W potocznym mniemaniu malarstwo olejne jest tradycyjną techniką artystyczną, a przez to również najbardziej szlachetną, niestety również najtrudniejszą do opanowania. Jak trudno sporządzić odpowiedni podkład pod obraz olejny zwany gruntem, jak ciężko opanować podmalunek sprawdzający relację formy, światłocieni, przestrzeni i barw, dodać impast uwypuklający efekty światła, zastosować laserunek zmieniający ton lub barwę niższych warstw obrazu, czy finalne werniksowanie, wie tylko ten, kto próbował zmierzyć się z tajnikami malarstwa olejnego. Ponadto, malarstwo olejne wymaga cierpliwości i czasu, bo chcąc dodać kolejne warstwy farby należy odczekać aż poprzednie odpowiednio wyschną. Jakby tego było mało farby olejne bywają niebezpieczne dla zdrowia, gdyż znajdują się w nich toksyczne pigmenty, jeszcze niedawno dodawano do nich ołów i rtęć, dziś jeszcze błękit kobaltowy jest związkiem kobaltu i aluminium zaś zieleń kobaltowa jest mieszanką kobaltu i cynku. A na koniec, jak starannie nie wymyjemy pędzli po pracy w śmierdzącej terpentynie, to po kilku dniach możemy je, po prostu, wyrzucić. Z tego też powodu, w potocznej opinii, wielu artystów porzuciło skomplikowane i wymagające malarstwo olejne decydując się na mniej skomplikowane techniki plastyczne jak rysunek ołówkiem, gwasz, akwarelę, temperę czy akryl, mając jednak świadomość tego, że te zastępcze techniki nie dają możliwości pełnego wyrażania się w sztuce. Jednak ta potoczna opinia ma niewiele wspólnego z prawdą. W sztukach plastycznych istnieją z powodzeniem samodzielny rysunek ołówkiem i wcale nie musi być on wstępem do malarstwa olejnego, tak jak akwarela nie musi być wyłącznie szkicem do obrazu olejnego. Podobnie jest z pastelem. Na pierwszy rzut oka malarstwo pastelowe jest infantylne, bo przypomina kredki, a kredkami malują przecież dzieci, a to nie przystoi prawdziwemu artyście. Jednak, kiedy spojrzymy na historię sztuki to dostrzeżemy, że pastele upodobali sobie tacy artyści jak Stanisław Wyspiański, Leon Wyczółkowski czy Witkacy. Wszystkich ich łączyło silne przekonanie, że efekty uzyskane pastelami, nie można zastąpić żadną inną techniką malarską, są po prostu niepowtarzalne. Tego rodzaju przekonanie zdaje się podzielać współczesna artystka francuska Nathalie Picoulet, która świadomie zdecydowała się uprawiać w sztuce portret sięgając wyłącznie po pastel. Kiedy w galerii stałem i patrzyłem na przepiękne portrety kobiet autorstwa Nathalie Picoulet, to myślałem również o tych, którzy są przekonani, że technika pastelu przypomina zwykłe kolorowanie kredkami, a przez to jest infantylna, bo kojarzy się z okresem dzieciństwa. W tym porównaniu jest jednak trochę prawdy. I nie chodzi oczywiście o to, że pastel to infantylny rodzaj sztuki, ale raczej o to, że ma on wiele wspólnego z tym niepowtarzalnym odczuciem, które w dzieciństwie towarzyszyło nam wszystkim. Kiedy sięgaliśmy po kredki, to nastawał dla nas czas wielkich wypraw do krain baśni i marzeń. I patrząc na zmysłowe portrety kobiet autorstwa Nathalie Picoulet, też wyruszam w krainę baśni i marzeń, artystka zwykłymi pastelami potrafiła wyczarować coś niebywałego, baśniowego, zaczarowanego, magicznego i tajemniczego. Przyznam się, że patrząc na obrazy Nathalie Picoulet mam wrażenie, że artystka dzieli się z nami czymś deficytowym, swoistym luksusem. Bo z jej obrazów emanuje ogromna elegancja połączona ze spokojem, i wewnętrzną pogodą ducha, prezentowane na obrazach kobiety promieniują naturalną zmysłowością, nie wystudiowaną i teatralną, emanują też erotyzmem, ale bez cienia wulgarności, nie są bezwstydne i prymitywne, lecz kobieco piękne i delikatne. Niestety, subtelność, świetlistość i niespotykane piękno pastelu, nie idzie w parze z jego trwałością. Każdy konserwator sztuki wie, że pastele są bardzo wrażliwe na wilgoć i działanie promieni słonecznych, pod ich wpływem kolory blakną, zaś kiedy są trzymane w wilgotnym środowisku potrafi pojawić się na nich pleśń. Co prawda, można pastele pokryć fiksatywą, jednak jest to jak stąpanie po polu minowym, niektóre kolory potrafią zmienić swą barwę, inne świetlistość, bądź całość po pokryciu lakierem, po prostu, blaknie. W tej sytuacji można pastele umieścić pod szybą z dystansem, tak, aby zamalowana warstwa jej nie dotykała, jednak przechowywane w poziomie, z czasem osypują się, zbierając na dnie ramy za szybą warstwę kolorowego kurzu. Dlatego, ze względów konserwatorskich, rzadko możemy na żywo oglądać prace w tej technice, najczęściej pozostaje nam korzystać z ich reprodukcji. Kiedyś przy jednym ze spotkań towarzyskich spytałem znajomego konserwatora sztuki o pastel. Spojrzał na mnie podejrzliwie i odpowiedział: „Od głodu, ognia, wojny i pasteli do konserwacji zachowaj nas Panie!”. Dlatego na koniec chciałoby się rzec: spieszmy się oglądać pastele, tak szybko odchodzą.

Zapraszam do wysłuchania 60 odcinka Kroniki Konika (www.kronikakonika.pl) poświęconego twórczości artystki:

https://open.spotify.com/episode/6IvqAINFySRbs3rNyKG0Kr?si=0036c3d61170457d&fbclid=IwAR3zWIrv4ZnN6FkML_AkokBPlzeQ7kkCaZp79dZOgO-gkiF-gsnoBYKbBW0&nd=1

a dla tych, którzy słuchając lubią patrzeć na omawiane obrazy na kanał YouTube:

https://www.youtube.com/watch?v=If4Ny0_8U28

Zobacz również

Transmutacja złota w sztukę. Alchemik wśród malarzy - Brad Kunkle
Od przypadku do wielkiej sztuki. Alex Russell Flint.
Malarstwo na dachu świata. Ai Xuan

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...