"(...) Długo pracowałem nad tą książką, ale proces jej powstawania bardzo mi się podobał. Chociaż swój początek miał w pandemii, kiedy wszyscy zostaliśmy odcięci od świata i pozamykaliśmy się w swoich domach i pokojach. W tej sztucznej izolacji, żeby nie zwariować, chyba po raz pierwszy w życiu zacząłem palić medyczną marychę. Koiła mi odjeżdżające po kolei wszystkie klepki. I tak w jej oparach narodził się pomysł na tę historię (...)".