Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział X, cz. III

Obrazek posta

 

Nie zważając już na pobratymców, którzy chcieli go pochwalić za wspaniały wyczyn, przemknął przez tłum i schronił się wśród drzew. Wiedział, że każdy z łatwością go tu wypatrzy, ale jednocześnie miał nadzieję, że przekaz będzie jasny. Potrzebował spokoju.

– Tu mamy naszego bohatera. – Jakby spod ziemi wyrósł Eliam, opierający się na kosturze.

– Bohatera – prychnął Dasean. – Gdyby nie ja, w ogóle by nie wypłynęli. I nie doszłoby do tego wszystkiego.

Minął Opiekuna, ale ten zaraz zrównał z nim krok.

– Nie popełnia błędów jedynie ten, kto siedzi i patrzy się w ścianę. Oceniasz się zbyt surowo. Próbowałeś odwieść ich od zamiarów.

– Ale nie zdołałem. Omal nie zginęli przez to, że podsunąłem im pomysł z wyprawą.

– Skąd wiesz? Gdyby nie ty, znalazłby się kto inny, kto zapragnąłby wcześniejszej podróży. Choćby Risean.

Elf zatrzymał się i spojrzał na Eliama z niedowierzaniem.

– Teraz żartujesz. Riseanowi nawet przez myśl nie przeszło, by zebrać załogę i ruszyć w drogę jeszcze przed zimą.

– Jesteś pewien?

Elf już otwierał usta, by odpowiedzieć i zaraz je zamknął.

– W Ojczyźnie jest jeszcze kilku pragnących już płynąć. Choć przygoda Riseana chyba ostudzi ich zapał i poczekają cierpliwie do wiosny.

– Lub w ogóle zrezygnują z dołączenia do wyprawy.

– Takich pewnie też kilku się znajdzie – zauważył Sani. – Nie powinieneś się obwiniać za to, do czego doszło. Zrobiłeś co w twojej mocy, by temu zapobiec. Nie jesteś w stanie wpłynąć na myślenie innych i zadziałać wbrew ich woli, jak sarianie. – Postukał palcami o główkę kostura. – Z Riseana będzie świetny marynarz, ale nie kapitan. Jeszcze nie. Póki nie odkryje, jak wiele się musi nauczyć. Sporo czasu minie, zanim będzie mógł stanąć za sterem i podejmować najważniejsze decyzje.

– Teraz powiesz, że ja się nadaję?

Nad nimi zaćwierkał zielony ptak. Przysiadł na gałęzi na ich głowami, jakby zamierzał dołączyć do rozmowy.

– Spójrz. – Wskazał na niego Eliam. – Nie od razu potrafił latać. Tak samo ty nie od razu wiedziałeś, jak prowadzić statek, jak kierować załogą. Minęło wiele wiosen, zanim wiele z tych rzeczy pojąłeś.

– I minie drugie tyle, a i tak będzie coś, czego jeszcze mogę się nauczyć – dodał Dasean.


 

Następna część

Poprzednia część

OpowieścioDaseanie opowieść fantasy Wyprawa elfy podcast

Zobacz również

Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział IX, cz. IX
Kronika Kontynentu cz. IV – Czy można ufać zwierzętom?
Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział X, cz. IV

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...