Starsi wspominali czasy, gdy żyli jeszcze w Svate. Gdy pomagali ludziom budować pierwsze wioski, razem z nimi uczyli się natury i jej cykli, poznawali zwierzęta, odkrywali nowe receptury na posiłki i leki – czasem całkiem samodzielnie, czasem z pomocą Opiekunów. Był to czas, gdy zdawało się, że wszystko będzie cudownie. Każdy dzień zaczynał się spokojnie, niemal leniwie. Słońce powoli wychylało się zza horyzontu i malowało niebo ognistymi barwami. I ludzie, i elfy ruszali do pracy na polu, doglądali zwierząt, zajmowali się gospodarstwami i całą wioską. Ramię w ramię działali i odpoczywali. Aż któregoś dnia Malus musiał zaburzyć ten spokój.
Wszyscy dobrze znali tę opowieść, a mimo to z napięciem słuchali, jak Szkodniki podburzały ludzi. Jak oferowały im dary-przekleństwa przemiany w zwierzęta. Jak wmawiały im, że nie potrzebują elfów, że ci są jedynie zawadą i należy ich czym prędzej się pozbyć, jeśli człowiek pragnie odzyskać pełną niezależność.
I potem te tragedie. Jedna po drugiej. Elfy ginęły z ręki swoich przyjaciół, potem zostały przez nich wygnane, a wspaniała więź się przerwała.
– Jednak Custos nas nie zostawił – opowiadał jeden ze starszych. – Zasadził ziarno, z którego wyrosła nasza Ojczyzna. Nasza własna wyspa, na której możemy żyć bez obawy o swoje życie. Gdzie możemy robić, co chcemy. Gdzie ludzie nas nie skrzywdzą i skąd nie mogą nas wypędzić. Tutaj możemy pozostać po wieki, aż do czasów, gdy wszystkie istoty wrócą na Svate, by tam zamieszkać na zawsze.
– Ale człowiek wciąż nas potrzebuje – wyszeptał pod nosem Dasean.
Kilkoro najbliższych elfów spojrzało na niego nieprzychylnie, że psuje czar opowieści. Nikt jednak nic nie powiedział. A syn Maseana nie odezwał się więcej. W przeciwieństwie do swojego pobratymca.
– Nie takie jest nasze przeznaczenie – wtrącił Risean, który w miarę doszedł do siebie po wypadku. Wciąż jeszcze miał problemy z poruszaniem się i wykonywaniem niektórych czynności, ale nie potrzebował dłużej leżeć bezczynnie. Poza tym nikogo nie mogło zabraknąć podczas uczt i zabaw.
Trwa ładowanie...