Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział X, cz. VIII

Obrazek posta

 

– Czyli mówisz, że powinniśmy być mu wdzięczni, że nie doszło do katastrofy? – odezwał się znów Fissean.

– Na to wygląda. Ale dlaczego posłał mnie, a nie kogoś innego? Dlaczego sam nie popłynął?

– Musiałbyś go zapytać. Jeśli jednak miałbym zgadywać, to stwierdziłbym, że chciał ci coś pokazać w ten sposób.

– Co takiego?

– Że jego zdaniem nadajesz się na kapitana. A może miał też nadzieję, że dzięki temu wreszcie z nim porozmawiasz.

Dasean prychnął. Wciąż nie umiał się przekonać, by porozmawiać z ojcem. Niemal każda rozmowa o wyprawie kończyła się kłótnią. Nie chciał po raz kolejny przez to przechodzić. Ale ostatnio wasza rozmowa nie przerodziła się w spór, włączył się jakiś cichy głosik w jego głowie. Prędko go przepędził. Jedna jaskółka wiosny nie czyni.

– Nie, nie zamierzam – odparł po dłuższej chwili. – Sam wiesz, jak zawsze się to kończyło. Nie rozumie, co ta podróż oznacza i dla nas, i dla ludzi.

– Skoro tak twierdzisz – rzekł Fissean. – Ale i tak uważam, że powinieneś się z nim spotkać. Zima prędko minie…

– Nie mów, jak Eliam – przerwał mu. – Przez tygodnie nagabywał mnie, bym porozmawiał z ojcem. Wystarczy.

Starszy brat chciał coś jeszcze dodać, ale zrezygnował i pokręcił głową.

– Jak uważasz, bylebyś nie żałował.

Dasean ponownie prychnął.

– Uwierz mi, nie będę.


 

Następna część

Poprzednia część

OpowieścioDaseanie opowieść elfy Wyprawa fantasy podcast

Zobacz również

Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział X, cz. VI
Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XI, cz. I
Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XI, cz. II

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...