"(...) Medialną komunię przyjąłem w 2004 roku. Wcześniej bowiem pisałem, ale do szuflady. Dzwoniłem do managerów artystów, przedstawiałem się jako dziennikarz i robiłem wywiady. Jak każdy początkujący miałem silną potrzebę i chęć zaistnienia gdzieś z tymi swoimi bazgrołami. Nikt nie odpowiadał na moje maile, tak jak do dzisiaj w Polsce na maile się nie odpowiada. Już wtedy hartowano mi dupę pod względem cierpliwości. Niestety, ani się w tej cierpliwości nie zahartowałem, ani się jej nie nauczyłem. To cecha mi obca (...)".