*
Obudził się jeszcze przed świtem. I choć próbował, nie umiał już zmrużyć oka. Kręcił się na łóżku, przewracał z boku na bok, ale sen nie powracał. Zrezygnowany usiadł na krawędzi siennika. Wiedział, że do spotkania z ojcem zostało jeszcze sporo czasu. I bez względu na to, jak bardzo będzie zwlekał, jest w stanie zjawić się na nim przed wschodem słońca. Jednak i tak poświęcił sporo czasu na obmycie się i doprowadzenie do porządku swoich ubrań, w których spał. Tunika była cała wymięta, więc uznał, że lepiej zmienić ją na świeżą. I suchą. Nie rozpalił pieca poprzedniego dnia, więc w chacie panował tylko nieco mniejszy chłód niż na zewnątrz. Poza tym mokre plamy na tkaninie nie obeschły od ciepła jego ciała, a do tego przeniknęły też na siennik. Ucieszył się, że należy do elfów, a nie ludzi. Człowiek z pewnością wstałby przynajmniej z przeziębieniem. Jeśli nie z czymś poważniejszym. Spodnie też zmienił na suche. Rozważał założenie płaszcza z poprzedniego dnia, ale po leżeniu na śniegu nie zdążył jeszcze obeschnąć. Dasean wiedział jednak, że na plaży będzie jeszcze chłodniej od wody. Założył grubszą tunikę i sięgnął po koc. I obiecał sobie, że po rozmowie z ojcem poświęci resztę dnia na wysuszenie ubrań. Na koniec rozczesał palcami włosy i związał je w luźny kucyk, by nie wpadały mu do oczu.
Gdy nie miał nic więcej do zrobienia, wzuł buty, otulił się szczelnie kocem i wyszedł z chaty, by stawić czoła temu, co czekało go na plaży. Większość mieszkańców wioski jeszcze spała. Zima należała do pór, w których nie było za wiele pracy. Elfy więc, podobnie jak ludzie, korzystały z okazji do nadrobienia snu za pozostałą część roku. Niektórzy jednak chętnie wstawali jeszcze przed wschodem słońca. Ci wybierali się na zimowe spacery w samotności, ćwiczyli umiejętności w głębi lasu lub – jak Dasean – udawali się, by zmierzyć się z własnym problemem.
Trwa ładowanie...