Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XIII, cz. II

Obrazek posta

Wreszcie nadszedł dzień, gdy Eliam oznajmił, że mają ostatni tydzień na przygotowania. Choć elfom zdawało się, że to całkiem sporo czasu, minął aż za szybko. Marynarze zdążyli w tym czasie wykonać wszystko, co niezbędne przed wyprawą. Jednak siedem dni nie wystarczyło im, by wystarczająco nacieszyć się jeszcze rodzina czy przyjaciółmi, którzy mieli zostać w Ojczyźnie. Ostatni wieczór przed wypłynięciem niejeden elf spędził z bliskimi na rozmowach do późnej nocy. Nikt nie chciał stracić ani chwili, choć marynarze zdawali sobie sprawę, jak ważne jest, by byli wypoczęty następnego dnia. W końcu jednak każda szedł do łóżka jednocześnie z radością i smutkiem w sercu.

Poranek też nadszedł aż za szybko. Dasean wstał jako jeden z pierwszych i udał się na plażę, gdzie czekały łódki, które miały zabrać jego i resztę załogi na pokłady odpowiednich statków. Nie miał przy sobie wiele – jedynie płócienną torbę z drobiazgami przewieszoną przez ramię. Większość swoich rzeczy ulokował już w kajucie kapitańskiej. Czekała tam nawet mapa Kontynentu, którą znał niemal na pamięć. Nawet gdyby zaginęła, dotarcie do każdego zakątka nowych ziem nie sprawiłoby mu najmniejszego problemu.

– Widzę, że jesteś na miejscu. – Eliam zjawił się bezszelestnie obok. – Jak się miewasz?

– Wypływamy. Wreszcie wypływamy. – Odwrócił się do Opiekuna. – Cieszę się, że się udało. Mamy łodzie i wszystko, co konieczne. Żałuję jedynie, że większość zostaje. – Nieznacznie spojrzał w kierunku, gdzie znajdowała się jego wioska.

– Któregoś dnia może i na nich przyjdzie kolej. – Uśmiechnął się. – Może nie dziś. Może nie jutro. Ale kiedyś każdy z nich opuści te ziemie.

– I przypłyną na Kontynent? – zapytał z nadzieją w głosie.

– Raczej nie. Jest wiele innych ziem, na których wasza obecność się przyda.

– Rozumiem. – Wyraźnie posmutniał.

– Nie zapominaj, że któregoś dnia się z nimi spotkasz. W Svate. Z nimi i wieloma innymi ludami, które przez te wszystkie wieki żyły i będą żyć na wszelkich ziemiach na rozległym oceanie.

Elf się zadumał. Tak jak i inni wierzył, że po śmierci wróci na Svate. Jednak na razie zdawało mu się to tak odległe, że wręcz nierealne. Nie pozwolił jednak sobie pogrążać się w tych myślach i skupił na zbliżającej się podróży. Choć od tak dawna marzył o tej wyprawie, i w jego sercu gościł smutek, że zostawia bliskich w Ojczyźnie.


 

Następna część

Poprzednia część

OpowieścioDaseanie opowieść Wyprawa elfy fantasy

Zobacz również

Kronika Kontynentu cz. XI – Bo Malus zawsze znajdzie pokusę
Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XIII, cz. III
Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XIII, cz. IV

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...