Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XIII, cz. VI

Obrazek posta

– Zbliżamy się do granicy – oznajmił Fissean, gdy brat do niego dołączył.

– Przejmę ster. – Dasean zamienił się z oficerem. – Jeśli coś nie uda, wolę sam być temu winny.

– Uda się – wtrącił się Eliam.

Opiekun planował spędzić część podróży na każdym ze statków, by dodawać otuchy i pomagać załodze zależnie od potrzeb. Zamierzał być szczególnie tam, gdzie najbardziej go potrzebowali. Wiedział, że teraz powinien znajdować się na łodzi Daseana. Pierwszym statku, który pokona granicę fal.

– Nie myśl o statku Riseana – dodał. – Jeśli będziecie trzymać się moich instrukcji, przepłyniecie i nikomu nic się nie stanie.

– Łatwo powiedzieć – mruknął kapitan.

– I równie łatwo zrobić. Nie denerwuj się.

– Poradzisz sobie – włączył się brat. – Nie pozwoliłbym ci przejąć steru, gdybym sądził inaczej.

– Zamilknijcie obaj – rzucił ze śmiechem Dasean. Zaraz jednak spoważniał i skupił się na swoim zadaniu.

Na długo przed wypłynięciem Eliam wyjaśniał kapitanom, w którym miejscu mają przepływać i jak powinni obserwować granicę fal. Wierzył, że są w stanie bez problemu ją pokonać. Tego dnia bowiem pas granicy, przez który mogli przepłynąć, był na tyle szeroki, że żaden ze statków nie powinien mieć żadnego problemu. Pod warunkiem, że nikt nie zboczy z kursu.

Tylko spokojnie, powtarzał w myślach Dasean. Jako pierwszy miał przepłynąć na pełne morze. Sam to zaoferował, choć niektórzy kapitanowie chcieli zamiast niego podjąć ryzyko. Gdyby coś poszło nie tak, pozostałe statki miały jeszcze czas by skorygować kurs lub nawet zawrócić. Elfy w pełni ufały zapewnieniom Saniego, ale większość pamiętała wciąż o wypadku Risseana. A lęk zakradł się w ich serca.

Rissean oczywiście ruszył w drogę razem z innymi. Był jednak odpowiedzialny głównie za utrzymanie porządku na pokładzie. Kapitan nie zamierzał powierzać mu poważniejszych zadań, póki młody marynarz nie wykaże się i nie udowodni, że potrafi kierować się rozsądkiem i rozwagą.

Dasean wziął głębszy oddech. Wydawał stosowne rozkazy, a marynarze pędzili, by jak najszybciej je wykonać. Kapitan nawet nie sprawdzał ich pracy. Ufał, że wszystko robią zgodnie z poleceniami. Sam skupił na swoim zadaniu.


 

Poprzednia część

OpowieścioDaseanie opowieść elfy Wyprawa fantasy

Zobacz również

Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XIII, cz. V
Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XIII, cz. IV
Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XIII, cz. III

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...