– Sarianie to kolejny lud, przy którym powinniście zachować szczególną ostrożność – mówił Eliam.
Część elfów pozostała na plaży, by zająć się szczątkami statków. Większość jednak wróciła na polanę, by wysłuchać opowieści na temat Kontynentu. Z każdą historią odkrywały, że naprawdę sporo zmieniło się wśród ludzi. Odkrywali kolejne tereny na swojej ogromnej wyspie, osiedlali się w różnych miejscach, dostosowywali do warunków, tworzyli własne kultury, języki. Mieszkańcom Ojczyzny zdawało się, że miną wiosny, zanim będą gotowi do podróży.
Sani też zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział, że nie zdoła nauczyć elfów wszystkiego. Musiał więc wyłuskiwać najważniejsze informacje, by jego podopieczni mieli jak najlepszy pogląd na to, co ich czeka po przybiciu do brzegu.
– Sarianie zamieszkują tereny na Wielkiej Pustyni Graza. Większość osiedliła się wzdłuż rzeki, ale są też plemiona wędrujące od jednej oazy do drugiej.
– Eliamie? – odezwał się melodyjny głos z tłumu. – Czym jest pustynia? I oazy?
Czasem zapominał, że elfy nie poznały wszystkiego W Gieejnie nie było ogromnych połaci piasku. Nie było zdradliwych bagien. Nie było niczego, co mogłoby utrudniać przetrwanie. Nawet pory roku przechodziły łagodniej. Zima nie była tak mroźna, jak choćby w wiecznie zmarzniętej Lodari. A lato nie tak upalne jak na pustyni. Opiekun musiał więc cierpliwie wszystko tłumaczyć.
– Wyobraźcie sobie ogromną łąkę, która sięga po horyzont we wszystkich kierunkach – zaczął. – Usuńcie z niej wszelką trawę, rośliny i zwierzęta. Wybrzuszcie teren, a ciemną, płodną ziemię zastąpcie suchymi, jasnymi drobinkami, które wiatr wciąż przemieszcza. Tym jest pustynia. Dni są tam upalne jak w środku lata, a noce mroźne, jak zimą. – Wiedział, że nie jest to idealne wyjaśnienie, ale na początek musiało wystarczyć. – A oazy to niewielkie stawy, jeziora, wokół których wyrastają wysokie drzewa, a brzegi porasta trawa.
– I ludzie żyją w takich warunkach?
Głosy zaskoczenia było słychać tu i ówdzie.
– Człowiek przyjął to, co dostał – oznajmił Sani. – Przyjął to, jak zmieniła się jego ziemia i nauczył się z niej korzystać jak najlepiej. Jednak wy nie idźcie na pustynię bez przewodnika. Łatwo zgubić tam drogę i zginąć z pragnienia.
– Skoro ludzie sobie poradzimy, my też damy radę – odezwała się elfka.
– Mieli sporo czasu, by zrozumieć pustynię. Dla was będzie lepiej pozostać wśród drzew. Z dala od zmarzliny i pustyni.
– Mówiąc krótko, mamy udać się tylko do zwykłych ludzi. A co z drinami? Krasnoludami? – spytał kolejny głos.
– Sami zdecydujecie po przybyciu na Kontynencie. Dobrze byłoby wpierw zadbać o ludzi, a potem także o inne rasy zamieszkujące te tereny. Jak już nieraz wam wspominałem, wiele się zmieniło, odkąd ostatni raz widzieliście człowieka. Całkiem dobrze sobie radzi, choć ziemia nie zawsze jest dla niego łaskawa.
– W takim razie nas nie potrzebuje – wykrzyknęła Vasena. – Dlaczego mamy do niego wracać?
Choć sama nie zamierzała opuszczać Ojczyzny, uznała, że warto dowiedzieć się czegoś więcej o innych krainach. Każdy przecież lubi opowieści. A nigdy nie wiadomo, kiedy zawarta w nich wiedza mogła się przydać.
– Bo magia wciąż się tam panoszy, a Szkodniki na wszelkie sposoby próbują zniszczyć Kontynent i wszystko, co na nim żyje.
– To dlaczego nie ruszysz tam z innymi Opiekunami? Jesteście od nich silniejsi. Moglibyście im stawić czoła i oczyścić ziemie ludzi.
Kilkoro elfów ją poparło. Głównie ci, którym także wyprawa za granice fal była w niesmak.
Eliam spokojnie zaczekał, aż szum przycichnie, zanim zabrał na powrót głos.
– Kontynent to zaledwie niewielki fragment Gieejnu. A my nie jesteśmy w stanie być w każdym miejscu jednocześnie. Ja jestem z wami. Kilkoro Opiekunów troszczy się o poszczególne rasy na tamtych ziemiach. A są jeszcze inne wyspy. Większe lub mniejsze, które też nas potrzebują. Dlatego Custos stworzył was. Byście pomagali ludziom. Poza tym – nie dał sobie przerwać – nie wolno nam mieszać się w każdy konflikt, a tym bardziej naruszać wolną wolę istot. Muszą same uczyć się odrzucać zło i wybierać dobro.
Nikt nie wtrącał się do dyskusji. Każdy nastawiał czujnie uszu, by żadne słowo mu nie umknęło.
Trwa ładowanie...