Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział VIII, cz. I

Obrazek posta

 

Nadszedł wieczór. Chłodny, jesienny wiatr leniwie wędrował przez plażę, jakby wypełnił już wszystkie obowiązki i mógł pozwolić sobie na chwilę wytchnienia. Zdawało się nawet, jakby zatrzymywał się przy kolejnych łodziach, by ocenić, czy nadają się na prawdziwą wyprawę. Muskał włosy i skórę elfów tak skupionych na pracy, że nic nie mogło ich oderwać od zajęcia. Ostatnie statki wymagały jeszcze kilku szlifów i zabezpieczeń, dzięki którym podróż na ich pokładzie miała być w pełni bezpieczna.

Dasean od kilku dni nalegał, by cały konieczny sprzęt znalazł się pod pokładami. Dzięki temu marynarze mieli oszczędzić sobie pracy wiosną. Swoją upartością osiągnął zamierzony cel. Na łodziach ustawiono nawet beczki, które podczas deszczy miały napełniać się świeżą wodą. Elf wiedział, że niektóre działania są na wyrost i wielu pobratymców kręci głową nad tymi wymysłami. Jednak nie widział innego sposobu, by bez wzbudzania podejrzeń przygotować swój statek do przedwczesnej wyprawy. I tak część rzeczy mógł przenieść dopiero nocą tuż przed wypłynięciem. Zapasy jedzenia, broń, ubrania – to wszystko musiało poczekać.

Przez długi czas miał wrażenie, że naprawdę nikt nie zauważa jego dążeń, by jeszcze przed zimą wyruszyć z Ojczyzny. Aż któregoś dnia zagadnął go Eliam.

– Do wiosny jeszcze ponad pół roku. – Laska Saniego cicho stukała w pokład, gdy szedł w kierunku przyszłego kapitana. – Te przygotowania są już konieczne?

– Łatwo zapomnieć o czymś istotnym. A tak, wszystko, co najważniejsze będzie bezpiecznie czekać na pokładzie. – Wzruszył ramionami, stojąc tyłem do Opiekuna. Nie chciał, by Eliam przypadkiem coś wyczytał z jego twarzy.

– Nie wypłyniecie od razu, gdy tylko śniegi zaczną topnieć. Będziecie mieli sporo czasu, by jeszcze niejednokrotnie sprawdzić, czy wszystko zabraliście. – Pogładził szorstką balustradę. – Bo planujecie wyruszyć dopiero wiosną, prawda?

Dasean ledwo zauważalnie drgnął. I liczył, że umknęło to Opiekunowi.

– Z Fisseanem i innymi powtarzacie mi, jak niebezpieczna byłaby podróż zimą. – W końcu obrócił się do rozmówcy.

– Po prostu chcę, byśmy w połowie drogi nie zorientowali się, że wszystkie zwoje lin pozostały na plaży.


 

Następna część

Poprzednia część

OpowieścioDaseanie opowieść elfy Wyprawa fantasy podcast

Zobacz również

Jak piszą sarianie? – czyli o alfabetach Kontynentu, pracach nad Bielijonem i zbiórce na w...
Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział VIII, cz. II
Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział VIII, cz. III

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...