"(...) Od pokoleń kobiety w ciąży sprowadza się do roli mikrofalówek. Mają być obrotne, w miarę ciche, rozgrzane matczynym uczuciem i piszczące pod koniec. Najlepiej, gdyby w trakcie nie wychodziły z domu, nie pokazywały obrzmiałych ciał, nie miały mdłości, nie narzekały, bo przecież ciąża to dar Boży. Tylko niewdzięczne narzekają i rzygają pod siebie, a przecież powinny srać brokatem i tęczą (...)".