Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XI, cz. XV

Obrazek posta

– Tutaj jesteś. – Usłyszał wtem zbliżający się głos. – Fissean mówił, że pognałeś jak na złamanie karku. Uznałem, że warto sprawdzić, czy rzeczywiście do tego nie doszło. – Choć w głosie Saniego pobrzmiewała żartobliwa nuta, trudno było nie wychwycić też zmartwienia. – Jak się miewasz?

– Dosyć tu chłodno – mruknął.

– Nic dziwnego, gdy się leży na śniegu. – Przysiadł obok. – Lepiej marznie się w towarzystwie.

Dasean parsknął śmiechem.

– Nie potrzebuję towarzystwa – oznajmił.

– A mi się wydaje, że tak. Fissean opowiedział mi o waszej rozmowie.

– Jeśli zamierzasz…

– Nie – przerwał mu Eliam. – Nie zamierzam znów cię nagabywać. Dałem słowo. Poza tym lepiej, byś wrócił do chaty i się osuszył, a nie znów pędził przed siebie jak spłoszony zając.

– Wolę tu zostać. – Przymknął oczy.

– Jesteś elfem, ale nawet tobie może zaszkodzić mróz. – Szturchnął go końcem laski, a potem sam się podniósł. – Wstawaj, trochę drogi nas czeka, a brnięcie przez te zaspy nie będzie przyjemne.

Choć chętnie by się spierał, Dasean wiedział, że i tak nie przegada Opiekuna. Ze stęknięciem usiadł, a potem przyjął wyciągniętą dłoń podczas wstawania.

– Ruszajmy – rzekł Eliam i poszedł pierwszy. – Nie zostawaj w tyle – dodał, gdy syn Maseana rozważał, by udać się w przeciwnym kierunku.

– Idę – wymamrotał.


 

Następna część

Poprzednia część

Wyprawa OpowieścioDaseanie opowieść elfy fantasy podcast

Zobacz również

Wokół recenzji wewnętrznej III tomu Bielijonu
Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XII, cz. I
Opowieści o Daseanie – Wyprawa, rozdział XII, cz. II

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...