"(...) Przychodzę do pracy po weekendzie. Zamówień od cholery, siedzę w przymierzalni na dole i latam między nią, a magazynem przynosząc wciąż nowe rzeczy i zamawiam brakujące rozmiary, bo to też moja działka. Wpada Toro. -Dzwoni Kate - mówi. Biorę od niej telefon i słyszę głos, który rozpoznam wszędzie i o każdej porze dnia i nocy. I wtedy w ogóle nic nie jest normalne, sram żarem, jąkam się z wrażenia, bo po drugiej stronie mam na linii Kate Moss (...)".