Wyborny patchwork

Obrazek posta

Koniec zabawy. Jacek Melchior, Wydawnictwo Seqoja, Olsztyn 2024.

⬆️9/10

➡️Powinno mnie irytować, że autor sięga po tematy (traumy) już ograne. Tymczasem jest to napisane tak brawurowo, że czapki z głów.
(Niemal) Każdy odnajdzie tutaj kawałek siebie. Metrykalnie nie trzeba być 50 plus. Chociaż należy „umyć, zetrzeć starość!".

➡️Tik-tak. Tik-tak - najłatwiej powiedzieć, że to książka o przemijaniu, że to wypowiedziany na głos bilans starszego mężczyzny.
Jacek Melchior pisze tak, że... młodzi się czegoś dowiedzą, starsi potwierdzą, że tak było, a jest, jak jest, a będzie, co ma być.
Ponadto o potrzebie miłości warto rozmawiać w każdym wieku.
(Komu chętniej pomożesz, ładnemu czy brzydkiemu? Komu chętniej się zwierzysz?)
Więc: młodość Romeów, studium wojskowe Makbetów, frustracja Hamletów, zazdrość Otellów, złośliwość garbatych Ryszardów III, przez których… A potem innych Tytusów i Koriolanów, przez których.
Przyjemnie tak się zrzuca na innych, z ulgą ściąga się za ciężkie swetry własnych win".

➡️„Koniec zabawy" to Hamlet w wersji dla cyników?!.
A ten drugi głos; monolodialog kursywą, czy to Lady Makbet? Nie, ale nie rozumiem, dlaczego w pewnym momencie konstrukcja tekstu się zmienia.
Tak! Wydarzenia determinują styl, ale (coś mi zgrzyta)... - to moje jedynie „ale”.

➡️Być albo mieć... A oczy mówią, że dni są dokonane…
Sarkastyczny narrator podsumowuje życie. A ktoś je dopowiada.
Hamlet w wersji soft i „Wilk stepowy" w wersji dla niezdecydowanych (może innym razem odbiorę sobie...).

A co w tej opowieści robią Beata i Władzio?
(– Czaszka – mówię (do Władka). – Yoricka. Przeleżał na cmentarzu dwadzieścia trzy lata. Był błaznem, który niegdyś bawił się z małym Hamletem.
Jak teraz ja z tobą).

➡️Ale po kolei:

Co to za książka: jaka, dla kogo? Wreszcie: po co ona jest, komu potrzebna.
Podpowiedzi szukajcie u Darka Mirka Marka. Bo narrator nagle (co wynika z kontekstu) mówi — pisze: " […] zastanawiałbym się, czy jest to:

- powieść sensacyjna z nieprzewidywalnym zakończeniem;
tanie melodramacidło, w którym wszyscy się rozpłaczemy, rzucając się sobie wzajem w ramiona;
- historyczno-polityczny o wpływie zmiany ustroju na wymianę płynów ustrojowych pod namiotem na sopockiej plaży;
- w rodzaju SF, gdzie przeszłość demonicznie wpływa na przyszłość, zawieszając teraźniejszość w egzystencjalnej czkawce.
W każdej figurowałoby pochodzące ze szkicu krytyka Natansona o „Otellu” zdanie, którym garbus uwielbiał raz raczyć, przypatrując się nam, jakbyśmy byli stadem załganych morderców nienadających się do resocjalizacji:
Normalnie prawda jest lepiej skonstruowana od kłamstwa i zawsze przedziera się jakimiś szczelinami, jak woda przez kamienie w górskim potoku".

➡️„Koniec zabawy” to niezwykle zazębiający tekst. Wyborny patchwork.
Bez przypadku i wypadku. Dopasowanie i wibrowanie.
Miłośnik opery i apki dla gejów prowadzi, uwodzi i zwodzi.
Darek i jego duchy, głosy z budki suflera, za grobu gada matka (z rzadka ojciec), a tu i teraz...trzydziestoletnia córka, która wkracza na scenę. Jest zmiana, robi się gęsto, tłoczno.
Nie tylko przyjaciele Marzena i Borys, którym Darek Mirek Marek nic nie mówi o zawale. Nie tylko kochankowie z seksportalu, którzy powinni milczeć.
Teraz należy rozmawiać z kobietą, która podaje się za córkę. I jeszcze ten malec, Władzio...

➡️Zaczęło się w operze, od „Opowieści Hoffmanna”. Początek i koniec był w Sopocie, na plaży, pod namiotem?
Koniec zabawy solo. Singiel otoczony i osaczony (chyba podoba mu się ta nowa rola).
TKJP: Ten, który jest potrzebny lub TCJS: Ten, co jest sam.
Te skróty to nawiązanie do fabuły, bo Darek co rusz wymyśla nicki na portal randkowy, ale robi to także dla siebie, na użytek własny. W ten sposób porządkuje swoje życie, ale tak naprawdę użala się nad sobą, wpędza w poczucie winy i wstydu.
Zwłaszcza gdy wspomina przerwane studia, bo nie znał zbyt dobrze „Hamleta".
Szczególnie gdy myśli o swojej karierze. Niedoszły krytyk muzyczny, teatralny, etc.

➡️Ojciec, dziadek, kto jeszcze (dołączy), kim jeszcze (będzie)? Kto wyciągnie pomocną dłoń?
Nadredaktor Paweł Murański, radiowiec, były kochanek!?
A w tle pandemia i odszukiwanie starych adresów, scrollowanie internetu.
Na przedzie wojna w Ukrainie.
W takim krajobrazie próbuje odnaleźć się główny bohater „Końca zabawy”, który gotów nieść pomoc, ale i sam tej pomocy potrzebuje.
Wątpliwości bez liku, a więc:
Darek Marek pyta siebie i nas czytelników: - Co mi się zdaje, a co już jest pewniakiem?
A w tle rechocze Szekspir: „Być albo nie być?"..., a nad głowami krążą także cytaty z 37. innych jego sztuk (37 + Hamlet = 38).

➡️„Koniec zabawy” jest napisane w sposób przewrotny. Ale na wierzch wyłażą: samotność, lęk, starość, kołtuństwo, homofobia.
Z jednej mamy obraz głupoty, z drugiej tsunami wspomnień i napomnień. Dzieje się wiele jak w podręczniku historii. Jest np. Konkurs Chopinowski, akcja „Hiacynt". Są i Wałęsa, Jaruzelski, Kiszczak, Mazowiecki, Paris Hilton, Britney Spears i wielu innych (setki nazwisk). Wszyscy przydatni w tej opowieści (dlatego tak dobrze się to czyta?).
Jest dużo muzyki, sporo kina, mnogość literatury. Jest teatr i przede wszystkim opera... Nie tylko dla Boomersów...

➡️Niedoszły teatrolog, bibliotekarz, sprzedawca w warzywniaku...
„Dziadzio.
Sprzedaje.
Ziemniaczki.
Lubiłem je, te dni, jak w pewnym wieku lubi się przyzwyczajenie.
Do warzyw. Do was. Do wojny.
Do bliskiego końca".

➡️Dariusz Mirosław Marek; polubicie tego faceta. Ale najpierw bezwzględnie przeczytajcie „Koniec zabawy", powieść, która swoją dynamiką i konstrukcją przypomina »Deutsch dla średnio zaawansowanych« Macieja Hena (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019). Jednak są to zupełnie inne powieści. Obie bardzo dobre.

Jacek Melchior Wydawnictwo Seqoja mężczyzna powieść starość relacje kobiety proza recenzja Jarek Holden-Gojtowski

Zobacz również

Potrzebna POMOC!
Antologia poezji TY.TU.Ł uuuu
Pod eskortą surrealizmu

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...