Dokładnie rok temu o tej porze uruchomiłam moją zbiórkę crowdfundingową, po czym schowałem się pod pierzyną w łóżku, bo tak bardzo bałam się porażki, wyśmiania i zjadliwych komentarzy... Niewielu wie, że siedziałam w tym łóżku 4 dni - nikt, po prostu nikt, nie był mnie w stanie stanie stamtąd wyciągnąć. Pamiętam, że nie mogłam się ruszyć, no nie mogłam i tyle. Straszne uczucie...
Ktoś mógłby zapytać, dlaczego zależało mi na wydaniu książki? Przecież to tylko książka. To tylko marzenie. Będzie inne, będzie następne... Po co się tak przejmować?