Czasem w dyskusjach nad powodami usunięcia drzew pojawia się argument, że zacieniają. Pomijając, że w czasach trzydziestu stopni w cieniu to raczej zaleta, warto postawić pytanie - czy subiektywne odczucia jakiejś osoby dopominającej się usunięcia drzewa mogą być podstawą do jego usunięcia? Nie.
Wtedy wkraczają "argumenty", od których logika zgrzyta. Na przykład taki, że wycięcie drzewa jest... ekologiczne. Bo w konsekwencji rachunki za prąd będą rzekomo niższe. O ile, 10, 20 złotych? Pominę rozwinięcie, że największymi odbiorcami prądu w każdym domostwie są urządzenia regulujące temperaturę - lodówki, klimatyzatory, wiatraki, nagrzewnice. Pominę obciążanie kosztami ekologicznymi całej okolicy przy generowaniu prywatnych oszczędności u pojedynczych mieszkańców.
Ale omówię "Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie". Oczywiście w kontekście dyskusji nad zasadnością wycinania drzew "bo ciemno, zimno i do autka daleko". Konkretne paragrafy i przykłady. Przyda się to Wam w potyczkach o zieleń.