Książkę napisał Włoch, a mnie pachnie francuszczyzną - Dlaczego? Bo to przypowieść, gdzie aktorów jest niewielu, a scena ogromna. Jest morał. Jest okupacja zmarnowanego życia. Jest zajęcie śmierci przez półżywe oczy.
To nie jest (oczywiste) Éric-Emmanuel Schmitt, ale coś z biblijnej przesłanki mamy tutaj na pewno.
Szybko, zwinnie, gibko.