Magda, z której oczu wyziera wielki smutek, nie ma osobowości lwicy. Jest młodą, raczej zahukaną, skromną i małomówną dziewczyną, którą potwornie krzywdzi rozłąka z dziećmi. I codziennie walczy z myślami, czy są właściwie zaopiekowane.
- On nie chce mi nawet pokazać dzieci w telefonie – mówi i spuszcza głowę.
– Powiedział, że mogę do niego wrócić, wtedy będę miała możliwość bycia z nimi. Często nie odbiera telefonów i mnie tym katuje. Kiedy przyjechałam na początku czerwca zobaczyć dzieci, a jadę tam ponad czterysta kilometrów w jedną stronę, to mnie wyrzucił z domu.