Nie ukrywam, że trochę obawiałem się tego czytania. Jakoś podświadomie dopadły mnie skojarzenia z pisarstwem Tomasza Jastruna, którego nie znoszę, ale stało się inaczej. Stało się dobrze. W poczuciu dobrze przeżytej przygody czekam na nową książkę Macieja Hena.
Mam (ponowną) nadzieję na ironię oraz dystans wobec Polski i jej trupów, które co jakiś czas wyłażą z szafy.