Avatar użytkownika

Marcin Zegadło

36
patronów
730 
miesięcznie
16 970 
łącznie
36
patronów
730 zł 16 970 zł
miesięcznie łącznie

Posty

2 tygodnie temu Brak komentarzy
"Fikcje. Dziennik"

"(...) A skoro już mowa o przodkach to zdałem sobie sprawę, że wpływ formacyjny na mnie jako chłopaka w wieku nastoletnim miała przede wszystkim moja babka Ligia - matka mojego ojca, “hrabianka”, panienka z “dobrego domu” - że język francuski, lekcje fortepianu, przestronne mieszkanie w reprezentacyjnej kamienicy w miastku, że ojciec oficer, ordynans i służba, że ciągną się za oknem ogrody po horyzont, a w tych ogrodach i korty tenisowe i kwiaty i zieleń szumiących koron drzewostanu. Ligia snuła rodzinną opowieść, w której majaczyły ziemiańskie tradycje, inteligencki etos i wszelkie możliwe nierówności klasowe, co naturalnie w niczym mi nie przeszkadzało i wciąż właściwie nie przeszkadza. A przecież pokolenie naszych dziadków, to było pokolenie niosące na swoich barkach wojenne doświadczenie i śmierci rodzinnych mam w systemie całe zatrzęsienie. Umierała w Auschwitz siostra Ligii kładąc głowę za pomoc częstochowskim Żydom uwięzionym w getcie, umierały bliźnięta po stronie rodziny mojej matki, umierały siostrzyczki, gaśli braciszkowie. Którejś przedwojennej wigilii czteroletni braciszek matki mojej matki umiera z palcami małej dłoni wplecionymi w warkocz swojej siostry, która za pięćdziesiąt lat zostanie moją babką Danielą i z nią spędzę pierwsze lata dzieciństwa i tylko mój dziadek - ojciec ojca - cudem przetrwa dwa nazistowskie kacety uchodząc z życiem z Gross Rosen, a później z Buchenwaldu, gdzie stawał na tym samym placu apelowym, co noblista Imre Kertesz, który był tam więziony w dokładnie tym samym czasie. W niczym nie przeszkodzi to mojemu dziadkowi po kres życia pozostawać zapiekłym antysemitą podczas gdy jego wnuk - ja we własnej osobie - zgłębiał będzie mechanizm Zagłady, prowadził z tej Zagłady warsztaty dla młodzieży i pisał o tym wiersze. Taki Dybuk. Widocznie natura dąży do równowagi, szuka harmonii i koniec końców niesie odkupienie - win własnych i win cudzych. Taka droga. (...)"

3 tygodnie temu Brak komentarzy
"Fikcje. Dziennik"

"(...) Od kiedy więź chłopców z ojcami została zerwana wskutek m.in. rewolucji przemysłowej, oderwania mężczyzn od pracy we własnych gospodarstwach czy zakładach rzemieślniczych - ojcowie poszli do fabryk, a chłopcy zostali z matkami, ciotkami, siostrami. To oczywiście gigantyczne uproszczenie, ale ten proces opisywany był wielokrotnie w literaturze przedmiotu. Daruję sobie cytaty i lewarowanie się cudzymi nazwiskami. Tak czy inaczej to, co wydarzyło się na poziomie życia społeczeństw sprowadza się do tego, że kobiety zgodnie lub wbrew swojej woli pozostawione zostały na pastwę konieczności poświęcenia się niemal w pełni wychowaniu dzieci, w tym oczywiście wychowaniu swoich synów. Chcę żeby to wybrzmiało - ten obowiązek wynikał również z wycofania się z tego obowiązku przez mężczyzn, bo przecież kobiety od dziesięcioleci pracują również zawodowo na równi z mężczyznami, więc w rzeczywistości wykonują obowiązki na co najmniej dwóch etatach. Ale w tym miejscu nie mam zamiaru opowiadać o tym, o czym napisałem stron setki zanurzając się po czubek głowy w feminizmie, który przez lata wyznaczał wektor dla mojej opowieści o świecie. Dziś nie wiem czy to było dobre czy złe - na przykład dla mojego syna - ponieważ syn powinien mieć jedną matkę i lepiej żeby ojciec pamiętał o tym, że nią nie jest i że jako mężczyzna przychodzi do swojego syna z zupełnie inną energią i inną historią, którą powinien postarać mu się mądrze opowiadać. Więc jeśli tego ojca (tych ojców) brakuje, bo śpią głęboko w swoich “męskościach”, swoich “ojcostwach” zdając się w pełni na czułość, opiekuńczość matek, oddają również swoich synów w objęcia energii, która tym chłopcom nie pomoże stawać się mężczyznami. (...)"

4 tygodnie temu Brak komentarzy
"Fikcje. Dziennik"

"(...) wprawdzie ta drobna dolegliwość z Androidem nie uzasadnia skali refleksji, ale pomyślałem sobie jak bardzo wisimy na “cyfrowym włosku”. Z perspektywy systemu stajemy się “cyfrową notatką o nas samych”. Nasza tożsamość w coraz większym stopniu wyprowadzana jest do sieci, a sieć jest kapryśna, sieć znajduje się poza naszą kontrolą, tyle że od sieci niemal wszystko zależy. Ile pieniędzy znajduje się dzisiaj w moim portfelu? Jaką sumą dysponuje zapis cyfrowy legitymujący się moim imieniem i nazwiskiem? Mój portfel jest dzisiaj pusty. Natomiast na wszystko, co posiadam na rachunku bankowym umówiłem się z bankiem. Umówiłem się z bankiem na ciąg liczb, który stanowi moje oszczędności. W moim przypadku to są śmieszne sumy, ale są tacy, których “cyfrowe ciągi” są mocne jak ciąg alkoholowy miliona Bukowskich, Hemingway’ów i Jerofiejewów. A przecież tego nie ma. To jest powietrze, które nawet nie pachnie pieniędzmi. To jest ogromne NIC zawieszone w próżni, bo przecież tak niewiele trzeba, żeby to wszystko zniknęło i Elon Musk był bezbronny w równym stopniu, co moja sąsiadka, której pierwszą cyfrą emerytury wciąż jest cyfra jeden. Więc jak to wszystko kiedyś pierdolnie, a pierdolnie, to już się z tego nie podniesiemy. Więc może zamiast uczyć dzieci języków programowania, kodowania i pisania aplikacji warto nauczyć ich rolnictwa i tego jak przeżyć noc w lesie. To nie jest wykwit apokaliptycznej wizji. To są przydatne umiejętności, które pozwalają przeżyć, bo z całą pewnością cywilizacyjnie zmierzamy w kierunku, w którym takiej gwarancji nie da nam już sieć. (...)"

Dołącz do grona Patronów!

Wesprzyj działalność Autora Marcin Zegadło już teraz!

Zostań Patronem