Avatar użytkownika

Marcin Zegadło

13
patronów
285 
miesięcznie
27 205 
łącznie
13
patronów
285 zł 27 205 zł
miesięcznie łącznie

Posty

22.10.2025 Brak komentarzy

"Stado. Dziennik"

"(...) Niespodziewanie robi się wyjątkowo poważnie. Nadzieja - mówi u Stawiszyńskiego filozof Zalewski - jest spoglądaniem poza śmierć, co oznacza, że wybieramy się na wycieczkę do wymiaru w pewnym sensie - religijnego. Nadzieja pozwala jednak w przeciwieństwie do wiary uniknąć konieczności czynienia deklaracji. Wiara wcześniej czy później powinna zamknąć się w jej wyznaniu. Wyznanie wiary jest aktem przystąpienia, a później stanem uczestnictwa. Nadzieja tego nie wymusza. Nadzieja ma w sobie o wiele więcej wolności, a tym samym z powodzeniem może łączyć pod swoją marką zarówno wierzących jak i niewierzących. Nadzieja jest aktem zaufania - czemuś, komuś, sobie. Odnosi się zatem do relacji, również do relacji w miłości. A zatem - paradoksalnie - to nadzieja będzie w tym wypadku potencjalnym źródłem wiary - nie odwrotnie. Tyle Han i filozof Zalewski, a mnie to dobrze robi, bo szukam wytchnienia od materii znajdując ukojenie na miękkiej poduszcze ducha, co pozwala mi w cokolwiek egzaltowany sposób opowiadać o tym, że brak nadziei jest ostatecznie przejawem kryzysu zaufania, a w gruncie rzeczy istnieje w ufności rodzaj ulgi, którego warto poszukać. Warto również poczynić szereg koniecznych ustaleń dotyczących miłości oraz tego czy istnieje dla niej jeszcze jakaś przyszłość, skoro - o czym wiedzą ludzie w określonym wieku - miłość nie jest samoistną przyczyną trwania ani dla relacji, ani dla stada i bywają sytuacje, w których traci status ostatecznego argumentu. (...)"

15.10.2025 Brak komentarzy

"Stado. Dziennik"

"(...) Klein patrzy szerzej. Na przykład ta myśl, że oto świat był wobec nas obojętny, a my nie mieliśmy pojęcia, jakie to szczęście - pisz Klein czyniąc uwagi o tym jak gigantyczny wpływ na nasze życie i jak ogromne zagrożenie dla jego bezpieczeństwa stanowi cyfrowy ślad i cyfrowa, algorytmiczna inwigilacja, która prowadzona jest przez współczesną technologię. Nasza obecność w mediach społecznościowych, dane wypływające do sieci, sprawiają że systemy nad którym nie panujemy, nie mamy nad nimi kontroli, bądź świadomości ich obecności, tworzą nasze cyfrowe avatary, sobowtóry, które w pewnym sensie po pierwsze - kradną naszą tożsamość, po drugie - wpływają na nasze rzeczywiste istnienie (sic!). Kiedyś nasze gusty muzyczne, romanse, życie seksualne, protesty, poparcia, przygody nie pozostawiały po sobie żadnego śladu. Dzisiaj to właściwie zupełnie niemożliwe. "Wszyscy jesteśmy dziś kopalniami danych". Wydobywany surowiec pozostaje w rękach prywatny. Proces jego pozyskiwania pozostaje niejasny, a wykonawcy przed nikim nie odpowiadają. "Faustowski pakt epoki cyfrowej (...), przehandlowanie naszych danych w zamian za darmowe lub tanie cyfrowe ułatwienia – wyjaśniono nam dopiero wtedy, gdy już został zawarty" - notuje. Nie sposób nie poczuć tego będąc od ponad dekady w cyfrowym splątaniu danych, gdzie fikcja na przemian z realnym szukają dla siebie miejsca lub uzasadnienia. Jesteśmy pozbawieni wiarygodności, chociaż nie zawsze jesteśmy niewiarygodni. Coraz częściej natomiast bywamy pozbawieni wiary. (...)"

10.10.2025 Brak komentarzy

"Stado. Dziennik"

"(...) Haidt buduje metaforę marsjańskiej kolonii pisząc, że dając nastolatkom smartfony w drugiej dekadzie XXI w. postąpiliśmy tak jak byśmy wysłali całe pokolenie na Marsa wchodząc tym samym w energię oraz przestrzeń niekontrolowanego w żaden sposób eksperymentu. Już dzisiaj - jak twierdzi - zauważamy gwałtowny i powszechny wzrost pogorszenia stanu zdrowia psychicznego pokolenia “Z”. Mowa o zaburzeniach eksternalizacyjnych (dziewczęta) oraz internalizacyjnych (chłopcy). Co ciekawe to wszystko zdaniem Haidta wydarzyło się pomiędzy rokiem 2010 a 2015. Zdecydował o tym smartfon, szerokopasmowy internet oraz dostęp do sieci przez 24 godziny na dobę. Stan rzeczy Haidt definiuje jednym zdaniem: odtąd “zawsze jesteśmy gdzieś indziej”. W niczym co “tutaj i teraz” nie uczestniczymy do końca. Następuje zatem spektakularny koniec dzieciństwa opartego na zabawie oraz równie efektowna inauguracja dzieciństwa opartego “na ekranie”. Dodatkowo model smartfona z kamerą umieszczoną z przodu otworzył puszkę Pandory, z której na świat wydostał się demon, któremu na imię “Selfie”, a liczba użytkowników Instagrama po przejęciu go przez Facebooka wzrosła gwałtownie z 30 do 90 milionów. Przez świat sunie nieprzerwanie korowód porównań, które stają się przekleństwem wszystkich tych, którzy muszą dojrzewać i mierzyć się z koszmarem tego czasu w zupełnie nowej rzeczywistości. Przeprogramowaniem objęte zostają autorytety, wzorce postaw społecznych, emocje, aktywność fizyczna, a nawet sen. Smartfony zdaniem Haidta to nic innego jak “blokery doświadczeń”. (...)"

07.10.2025 Brak komentarzy

"Stado. Dziennik"

"(...) Korzystając z AI warto również pamiętać, że nawet jeśli jest to tylko bezosobowy model językowy, to nie jest to model językowy bezpański. Ktoś jednak tym zarządza, o tym decyduje, a zdigitalizowane treści stają się kapitałem, którym może obrócić czerpiąc z tego zyski. Jeżeli AI będzie towarzyszyć nam w naszej codzienności - a przecież będzie, bo nie sposób już tego zatrzymać - konieczne jest lub będzie wyznaczenie określonych granic, poza które nie powinniśmy robić wycieczek. Kolejny problem to problem “certyfikatu autentyczności”, bo wcześniej czy później będziemy mogli obejrzeć siebie robiących lub mówiących rzeczy, których nigdy nie zrobiliśmy lub nie wypowiedzieliśmy na głos, a wtedy być może to my będziemy musieli przeprowadzić dowód na to, że to się nigdy nie stało i jest wyłącznie efektem pracy naszej nowej przyjaciółki, z którą Justyna Bargielska postanowiła wspólnie napisać książkę. Naturalnie nie można i nie należy od sztucznej inteligencji uciekać. W roku 2025 jest ona częścią naszej rzeczywistości i raczej nie będzie już innej. Warto jednak mieć na jej temat jakiś rodzaj refleksji lub prowadzić w tej kwestii dialog otwarty na wielość punktów widzenia i mnogość argumentów - zarówno tych za jaki i tych przeciw. Warto jednocześnie pamiętać, że AI wbrew złudzeniu jakiemu możemy zacząć ulegać - jest “czymś”, nie “kimś” - a w związku z tym pod treścią będącą produktem jej działania nie znajduje się niczyj podpis, a samo narzędzie nie ma twarzy drugiego człowieka, co w szeroko rozumiane może świadczyć o charakterze relacji. (...)"

02.10.2025 Brak komentarzy

"Stado. Dziennik"

"(...) Warszawa żywa i tętniąca. Chciałbym napisać, że ładna, ale jej uroda - jak każda inna - jest przecież kwestią gustu. Z całą pewnością Warszawa jest stołeczna, a to wystarczy żeby obsłużyć nawet od niechcenia oczekiwania kogoś, kto tutaj przybywa z prowincji. Problemem miast zniszczonych doszczętnie jest ich substancja. W sensie ścisłym - to z czego są zrobione. Oczywiście gruzobeton to jest jakiś ślad tkanki tamtego, które zrównane z ziemią miało się z gruzu nie podnieść jednak to jest za mało żeby poczuć to, co czuje człowiek dotykając murów kamienic w Łodzi albo nie bójmy się tego słowa - w Krakowie. A przecież architektura jako taka, wiąże się z doświadczeniem wielozmysłowym, to doświadczenie całego ciała jak pisze fiński architekt Juhani Pallasmaa. Konieczność pchnięcia ciężkich drzwi średniowiecznej katedry jest wrażeniem obejmującym więcej niż samo oko, które zauważa, podziwia lub cierpi z powodu tego, co widzi. Z kolei Peter Zumthor, szwajcarski architekt swoje pierwsze doświadczenie architektoniczne wspomina jako akt "polizania klamki" w domu swojej ciotki, co w konsekwencji doprowadzi do wyboru architektury jako jego życiowego zajęcia. Ktoś kto jest wyjątkowo zamożny nabędzie (być może) nieruchomość na podstawie fotografii, którą obejrzy. Ktoś inny dla kogo taka transakcja wiąże się z wydaniem oszczędności jego życia, będzie chciał prawdopodobnie doświadczyć czegoś więcej - dotknąć, posłuchać, chwilę pobyć - zauważa Filip Springer w swojej książce “Szara godzina. Czas na nową architekturę". To czego doświadczamy wzrokiem - pisze Springer - to za mało. Z kolei cytowany przez Springera Pallasmaa zauważa, że: "Architektura łączy nas ze zmarłymi; Dzięki budynkom jesteśmy w stanie wyobrazić sobie rozgardiasz średniowiecznej ulicy i widok uroczystej procesji zmierzającej do katedry. Czas architektury jest czasem zatrzymanym: w najwspanialszych budynkach czas stoi w miejscu." Tego szukam. (...)"

23.09.2025 Brak komentarzy

"Stado. Dziennik"

"(...) Koncepcja “bycia szczęśliwym” i dążenie do szczęścia za wszelką cenę jest stosunkowo nowym pomysłem w historii ludzkości. Szczęście jako kryterium udanego życia jest produktem koncepcji dwudziestowiecznych znajdując ujście we wszystkim tym czym jest wieńczący to zjawisko przemysł, który ma owo szczęście produkować - wellness - wraz z którym przychodzi do nas ów szczególny rodzaj “nowej religijności”, w której język z poziomu dyskursu moralnego przesuwa się w kierunku pop-psychologii, a komfort oraz indywidualna korzyść stają się centrum doszczętnie sprywatyzowanego wszechświata. To nie jest myśl, która uderza w sens pomocy psychologicznej. To jest obawa o to, co dzisiaj taką pomoc w sensie ścisłym oznacza i jak wielu korzysta z tego, że nie do końca potrafimy oddzielić ziarno od plew. Jung, którym już przecież się nie zachłystujemy mówił, że celem prawdziwej psychoterapii powinno być wytrącenie człowieka z poczucia samozadowolenia i wywołanie w nim poczucia wewnętrznej niespójności. Wellness opowie nam zupełnie inną historię o nas samych. Od czego zatem zdolny jestem odwrócić się definitywnie jeśli uwierzę w to, że szczęście stanowi kryterium udanego życia? Czuję przez skórę głęboką fałszywość takiej tezy. Czuję również, że stroi ona i brzmi czysto w kontekście naszej kultury, w której dążenie do autentyczności, wewnętrznej spójności i obnażenia stawia nas w centrum uwagi. Mam natomiast poważne wątpliwości, czy rzeczywiście jesteśmy najważniejsi i czy powinniśmy się za takich uważać wobec samych siebie, czy wobec innych? (...)"

Dołącz do grona Patronów!

Wesprzyj działalność Autora Marcin Zegadło już teraz!

Zostań Patronem