Avatar użytkownika

Marcin Zegadło

30
patronów
650 
miesięcznie
22 235 
łącznie
30
patronów
650 zł 22 235 zł
miesięcznie łącznie

Posty

16.07.2024 Brak komentarzy
"Fikcje. Dziennik"

"(...) A dzisiaj z włoskich wojaży wraca mój niemal piętnastoletni syn. I to jest coś na czym należy się skupić. To jest ktoś, komu należy poświęcać uwagę. Zresztą cóż to za słowo “poświęcać”. To jest tak jakby tę uwagę składało się w ofierze, a to jest żadna ofiara - być z kimś kogo się bezgranicznie kocha i przyglądać się temu komuś z uwagą. Móc to robić. Wartość sama w sobie. Mieć to od losu - to wygrać. Więc jadę odebrać go z miejsca zbiórki, zapakować jego walizki do bagażnika samochodu i zawieźć go do domu. A później spędzić z nim wieczór i słuchać. To jest jednak wyzwanie - być ojcem dzisiaj, kiedy nie do końca wiadomo, kim jest i jaki powinien być współczesny facet. A przecież, kiedyś ojciec był po to, żeby pokazać chłopcu jak żyć, jak zachować “prawość” - znowu zaplątał się tutaj James Hollis, a skoro już jest, pozwolę mu powiedzieć nieco więcej. Syn - pisze Hollis - “powinien wiedzieć, że jego ojciec zmaga się z własnym życiem, że ulega emocjom, że ponosi porażkę, że upada i znowu się podnosi, że jest człowiekiem. Jeżeli syn nie widzi w swoim ojcu wzorca uczciwego podążania własną drogą, poszuka go gdzie indziej, co gorsza - skazany będzie na nieświadome realizowanie drogi, której ojciec nie podjął. Zgadza się to z obserwacją Junga zgodnie z którą najcięższym brzemieniem jest dla dziecka nieprzeżyte życie jego rodziców.” (...)

28.06.2024 Brak komentarzy
"Fikcje. Dziennik"

"(...) Zaniedbałem ten dziennik. Zaniedbałem go karygodnie. Zaniedbałem go jednak nie bez przyczyny bowiem nic tak człowieka nie zmęczy jak negocjowanie ze sobą samym sensów i przyjemności. Kiedy zaczął powstawać wydawał mi się wentylem dla fikcji, które uchodziły ze mnie mocnym strumieniem obrazów i narracji. Kiedy się rozpędził, rozszczelniał się stopniowo, nie dość mocno jednak, bo przecież o wielu sprawach ten dziennik nie wie, a jeśli nie wie o nich ten dziennik, to po cóż w ogóle opowiadać? Co począć jeśli już się wie, że musi człowiek sam na siebie uważać po doświadczeniach, które niosły ze sobą przeszłe opowieści? Imponująca siła obnażeń, pornografia zwierzeń i zwykłe rżnięcie autofabuł - jak pięknie to było czytane, jak powszechnie, jak urokliwe powstały z tego zgliszcza, ile głupiej krzywdy namnożyło się wtedy przez miesiące? Ale czy rzeczywiście “głupiej?”. Bo przecież bez “tamtego” nie byłoby mnie tutaj z tym co już wiem o sobie i o innych, którzy wtedy wokół tego miotali się tak jak i ja miotałem się w sobie z całą tą idiotycznie bezpośrednią treścią. A przecież pisać należy włącznie ciekawie lub wcale. Więc zaniedbałem ten dziennik, bo przestał mnie w nowej formie ciekawić, przestał mnie interesować i na mnie samym przestał ten dziennik robić wrażenie, a skoro nie robi go na mnie - jak może robić je na kimkolwiek? Skoro wierzę wyłącznie w literaturę, która idzie w “nagość” nie mogę czuć się dobrze odziany “na cebulkę”. A przecież tym mniej więcej stał się ten diariusz w nowej, bezpiecznej koncepcji. Nie negocjuje się ze sobą warunków na jakich powstają treści. Dlatego skończmy z tym na chwilę i opowiedzmy im jak jest. Albo spróbujmy przynajmniej dotknąć tutaj kilku niewygodnych kwestii... (...)"

23.04.2024 Komentarze: 2
"Fikcje. Dziennik"

"(...) Zabawne, że wciąż to robimy, a przecież jesteśmy dorośli. Wciąż nam na tym zależy, żeby nas inni nie widzieli w “cieniach niepowodzeń”, żeby nam inni uwierzyli, że jest lepiej niż było i że w chuj się zanosi na lepiej. Zresztą to jest dużo głębsze, dużo bardziej poważne u mężczyzn, którzy przez większość dnia po prostu coś udają. Udają twardszych niż są lub bardziej obojętnych niż mogliby się wydawać. Udają, zdecydowanych. Udają dowcipnych. A już najlepiej udawać, że ma się wyjebane. To zawsze można znaleźć w “dobrym tonie”. A wyjebane to miał Ali, o którym było już w tym dzienniku i może warto żeby o Alim wspomnieć ponownie - wyciągnąć go spod kół rozpędzonej ciężarówki, która wtarła Aliego w asfalt i powiedzieć Aliemu prosto w oczy: “Chuj ci w dupę Ali. Całe życie kłamałeś, Kochany. Sobie kłamałeś i innym. Sam siebie dymałeś cwelu swoją życiową filozofią, która wisiała na wyjebaniu jak trup na szubienicznym sznurze. Nie ma takiej siły, głupi fiucie, która mogłaby wydrzeć ze mnie promil wiary w to, że po nocach nie wirowały w tobie takie światy, w których byłeś otwartą, niegojącą się raną, tęgi chuju”. Tak należałoby Aliemu powiedzieć gdyby jakimś cudem dało się cofnąć czas i nakłonić go żeby tamtego popołudnia nie wsiadł na swój dopieszczony motocykl i nie dał sobie urwać łba razem z kaskiem jakiemuś kierowcy Jelcza, albo Stara. (...)"

Dołącz do grona Patronów!

Wesprzyj działalność Autora Marcin Zegadło już teraz!

Zostań Patronem