(...) Weekend pod Elblągiem w Takanasza.
Do Takanasza dotarłem wieczorem z duszą na ramieniu i pustym bakiem.
Atmosfera tego miejsca to jest magia, metafizyka i cisza, której tak bardzo potrzebuję. Byłem tam po raz drugi i jechałem tam z przekonaniem, że spotka mnie coś niezwykłego i zgodnie z oczekiwaniami spotkało.
Miejsce miejscem, ale przecież tworzą je ludzie. A to z kolei był sztos nad sztosy. To była sytuacja kosmiczna.
Darek i Joanna twórcy tego cudu - przemili i wyjątkowi. Miałem tam też, co najmniej kilka “matek”, które troszczyły się o mnie z oddaniem karmiąc mnie i pojąc. A były to potrawy i napoje wyjątkowe. Bezmięsne. Dodam, że potrawy jarskie przygotowane były specjalnie dla mnie, co onieśmiela, ale i cieszy bezgranicznie.
Jeśli już mowa o ludziach to ci, których spotykam tam po raz drugi są nadzwyczajni.
Jeżeli ciepło, inteligencja, życzliwość, wrażliwość i mądrość mogą wcielić się w człowieka - tacy i takie są Kasie, Joanny, Marzeny, Iwona, Artur, Karina i Magda. Wszyscy nadzwyczajni, a każdy z nich to odrębna opowieść, którą ze sobą przynoszą. Nieczęsto można od ludzi tyle się nauczyć, a nauczyć można się od nich przede wszystkim dobroci. (...)"