Avatar użytkownika

Marcin Zegadło

30
patronów
650 
miesięcznie
22 235 
łącznie
30
patronów
650 zł 22 235 zł
miesięcznie łącznie

Posty

12.07.2023 Komentarze: 4
"Fikcje. Dziennik"

"(...)Problem polegał na tym, że po raz trzeci w okresie trzech tygodni zostałem umówiony do tego samego medyka za każdym razem będąc umawianym z innym niż poprzednie schorzenie. Co czuje dorosły mężczyzna w podobnej sytuacji? Czuje, że mu się to należy. Należy mu się nawet wstyd, który przeżywa w związku z faktem, że zarówno “na rejestracji” jak i w lekarskim gabinecie uchodzi za hipochondryka, a jeśli nie za hipochondryka to z całą pewnością za zjeba, któremu się wydaje, że “pan doktor” nie ma nic innego do roboty i tygodniami czeka na jego wizytę, jego zropiałe gardło, jego duszności, jego strzykanie w krzyżu, jego szumy płucne, zastrzały, spadki i skoki temperatury. Podjąłem jednak wyzwanie bezwstydny i zdecydowany zmierzyć się z własnym upokorzeniem. Przekroczywszy drzwi gabinetu nie zdążyłem jeszcze ust otworzyć, kiedy delikatny jak przebiśnieg i tak samo blady, młody medyk zapytał: “No, to z czym tym razem panie Marcinie?” Od tej chwili wiedziałem już, że reszta naszej rozmowy przebiegnie w tonie pobłażliwej troski ze strony lekarza oraz udawanego przeze mnie ironicznego dystansu do siebie. W konsekwencji zmieniono mi antybiotyk, który mam łykać przez kolejne dziesięć dni, co oczywiście skończy się rozległą infekcją grzybiczą, która sprawi, że tym razem mój dermatolog zapyta mnie o to samo, o co zapytał mnie delikatny jak młodziutkie wino, początkujący przeuroczy medyk. “Z czym tym razem, panie Marcinie?” zapyta mój dermatolog, a ja odpowiem: “Lepiej niech pan nie pyta panie doktorze”, ale z całą pewnością będzie już za późno. (...)"

27.06.2023 Brak komentarzy
"Fikcje. Dziennik"

"(...) Czytać jednocześnie listy Flauberta do Luizy Colet i “Królestwo lęku” Huntera S. Thomsona, na dodatek siedząc w Zakopanem, to jest jednak mentalne samobójstwo. Konfrontacja czułości i obłędu uczucia z wulgarnością i piedrolnięciem Thompsona (uwielbiam) oraz z pakietem młodzieńczych wspomnień związanych z aktualnym miejsce pobytu, to jest śmiertelna kolizja na skrzyżowaniu gatunków i położenia geograficznego. No bo weźmy na przykład taki fragment z Flauberta: “Dwanaście godzin temu jeszcze byliśmy razem. Wczoraj o tej porze trzymałem cię w ramionach…Pamiętasz? Jakie to już dalekie! Noce są teraz ciepłe, przyjemne; słyszę, jak wielki tulipanowiec pod moim oknem drży na wietrze.” I taki oto fragment z Thompsona: “ Moi funfle z pierdla na co dzień mówili mi Prezydent, piękne dziewczyny w czwartkowe popołudnia składały mi osobiście wizyty, lecz mimo wszystko zachowałem na tyle zdrowego rozsądku, by nie budować na tym poczucia własnej wartości (...) Z pipkami radziłem sobie naprawde dobrze, jazda nadal była czymś rewelacyjnym - czymś na miarę lotu rakietą.” Jeśli dodać do tego Góralskie Księstwo u wlotu na Krupówki i podlać to jeszcze kwaśnicą, to ma człowiek wrażenie, że wyjebało mu korki i pogrąża się w ciemności intelektualnej niemocy. Konfrontacje. A Mark Twain na to: “Różnica pomiędzy słowem właściwym i prawie właściwym jest dokładnie taka, jak pomiędzy błyskawicą i robaczkiem świętojańskim.” Ostatecznie bliżej mi do języka Thompsona, ale czułość Flauberta również nie jest mi obca. Powiem więcej. Nie jest mi obce również jego dramatyzowanie, szukanie sobie pretekstów do “nic nie robienia” oraz nawiązywania toksycznych realacji, z których nie sposób wykaraskać się sprawnie i szybko, dlatego brodzi się w nich przez długie miesiące, a może i lata tak, jak brodzi się w stojącej, zatęchłej wodzie. (...)"

23.06.2023 Brak komentarzy
"Fikcje. Dziennik"

"(...) Moja szkoła podstawowa miała za patrona generała Zygmunta Berlinga. Mieliśmy izbę pamięci, w której moim ulubionym eksponatem był stalowy chełm przebity odłamkiem. Fascynował mnie fakt uderzenia odłamka w czaszkę jego właściciela. Fascynował mnie niezdrowo. Ale czasy były takie, że szlak bojowy, Lenino i ziemia nasiąkła krwią polskiego żołnierza żyły w nas i pracowały w naszej wyobraźni. W zasadzie dzisiaj, pod rządami prawicy jest podobnie, tyle tylko, że Lenino zastąpiło Monte Cassino, a szlak bojowy ze wschodu na Berlin zastąpiono Powstaniem Warszawskim i Brygadą Świętokrzyską. Stojąc na placu apelowym przed moją podstawówką 1 września 1984 przyglądałem się wprowadzeniu pocztu sztandarowego nie mając pojęcia o tym, co mnie czeka. W liceum było już inaczej, bo początek lat dziewięćdziesiątych to był paździerz, który udawał dąb, ostatecznie sosnę. Mniej już w nas było szlaków bojowych, więcej potrzeby posiadania oryginalnych adidasów lub kaset z dobrym grungem. Co więcej - jedno i drugie, stało się dostępne, tyle że nie wszystkich było na to stać. Stojąc w sali gimnastycznej 1 września 1992 nie wiedziałem, że w ogólniaku najwięcej dzieje się na przerwach i po szkole i że uczucie “zakochania” to jest kokaina. Trafić w liceum na interesujących ludzi to jest wygrać los na loterii. Trafić w liceum na interesujących ludzi, to jest obietnica fantastycznych czterech lat i żaden psychopatyczny nauczyciel fizyki nie ma najmniejszego znaczenia wobec takiego strzału w środek tarczy. Kochał się człowiek na potęgę, porzucał i był porzucany, czytał i egazltował byle gównem, ale przecież wtedy stawał się tym, kim jest teraz. Nie wiem, czy to jest dobrze, czy źle, natomiast mój ogólniak to była przygoda. (...)'

Dołącz do grona Patronów!

Wesprzyj działalność Autora Marcin Zegadło już teraz!

Zostań Patronem