Avatar użytkownika

Marcin Zegadło

30
patronów
650 
miesięcznie
22 235 
łącznie
30
patronów
650 zł 22 235 zł
miesięcznie łącznie

Posty

17.06.2023 Komentarze: 1
"Fikcje. Dziennik"

"(...) Jest mnogość prawd. Nie ma jednej - pisał Kant. Dlatego, to co wyleje się poniżej jest naturalnie i wyłącznie moją pokraczną opinią, ale nie potrafię oprzeć się pokusie, nie potrafię zatrzymać w sobie dłużej rozżalenia i gniewu. A zatem niech się stanie. Zjawisko tiktok-owych influencerów, specjalistów “od książek” budzi we mnie głęboki niepokój. Profile te obserwowane są nierzadko przez tysiące osób, często bardzo młodych, podczas gdy właściciele tiktok-owych kanałów, bez najmniejszego poczucia odpowiedzialności za prezentowane treści opowiadają młodym o książkach. Celowo nie używam określenia “ o literaturze” zastępując to słowo “książką”, bo jednak literatura jest sztuką, opowieścią pełną głębi, uniwersalną narracją o człowieku i światach, w których funkcjonuje. I chociażby to była wyłącznie fikcja, to jednak jej oś rzadko bywa zmyśleniem, a najczęściej osadzona jest w doświadczeniu. Natomiast “książka” w znaczeniu, w którym jest prezentowana przez przywołanych tutaj “influencerów” jest po prostu przedmiotem. Nie chodzi o to, że książka nie jest rzeczą. Jest nią i niech sobie będzie. Książka nawet jako przedmiot zasługuje na podziw i uznanie, pod warunkiem, że interesuje nas to, co znajduje się w przestrzeni między okładkami oraz czy to, co się tam znajduje jest literaturą, czy jedynie stosem liter ułożonych w jedną z miliona historyjek, które powstały, chociaż nie musiały powstać, bo nic więcej poza historyjką w nich nie ma. Są za to kolorowe okładki, gigantyczne nakłady, a dzięki przelewom z wydawnictw na konta influencerów, są także czytelnicy. Wydawałoby się, że ten układ istnieje z korzyścią dla wszystkich. I prawdopodobnie tak jest. Oczywiście traci na tym wyłącznie, a może przede wszystkim - literatura. Ale kogo ona w gruncie rzeczy na TikToku obchodzi. (...)"

12.06.2023 Brak komentarzy
"Fikcje. Dziennik"

"(...) Tymczasem przywołany wcześniej Amis, pisze: (...) w fikcji nie ma praw i jednocześnie wolność jest nieograniczona. Fikcja to wolność.” I trudno z tym polemizować. Zwłaszcza, że nic tak nie ogranicza piszącego jak fakty. A ponieważ inna mądra głowa zauważa, że “nie ma faktów, istnieją wyłącznie interpretacje”, naprawdę nie wiadomo, co z tym począć. Tak czy inaczej, książka pisze się i jest niemal na ukończeniu. Przede mną to, co wydaje się najtrudniejsze, kiedy się książkę zamyka. Mianowicie tytuł. Należy go teraz wymyślić. A wymyślanie tytułu w założeniu jest niesłuszne. Tytuł książki powinien przyjść sam. Powinno się go usłyszeć i tyle. Tymczasem ja nie słyszę go jeszcze i czekam. Przyznam szczerze, że czekam niecierpliwie, bo zdarza się, że tytuł książki determinuje sposób w jaki zostanie domknięta. Komuś wydać się to może bzdurą, ale takie mam z tytułami moich książek doświadczenia i nikomu nic do tego. Weekend słoneczny. Spaliłem skórę i będę teraz chodził będę śniady budząc podejrzenia, że marudzę i utyskuję, a wróciłem właśnie z tropikalnej podróży i zasadniczo chuj mi w dupę. I pomyśleć, że jeszcze kilka stuleci temu opalenizna była wstydliwą oznaką niskiego pochodzenia. Skóra jasna, niemal przeźroczysta (zwłaszcza u kobiet) dowodziła faktu pochodzenia szlachetnego, a błękit żył, mógł z kolei sugerować, błękitny kolor krążącej w nich substancji. (...)"

09.06.2023 Komentarze: 2
06.06.2023 Brak komentarzy
"Fikcje. Dziennik"

"(...) - Co to tam wisi przy ołtarzu dziadku? - pytam będąc chłopcem. - To są dary wotywne - odpowiada dziadek - kule i protezy, które oddali w podzięce Matce Boskiej, cudownie uzdrowieni. Dziadek. Lekarz. Co też wiara potrafi w człowieku naobracać. Jak mawiał mój ojciec: “na odwyrtkę”. Mojego ojca, Święta Panienka nie uzdrowiła. Żadnego cudu nie było. Umarł zanim się obejrzeliśmy i wciąż nie żyje. Tak że i Pan Jezus nie zachował się w przypadku mojego zmarłego taty, tak jak postąpił w przypadku, dajmy na to - Łazarza. Bo jak uznał (najwyraźniej), cudowna zamiana wody w wino, niedostatecznie przekonywała uczestników zabawy o jego boskości. Naiwne to i głupe, co tutaj wypisuję. Żadna to pięść wymierzona w teologię, czy nie wiadomo, co jeszcze, ale już tak mam, że kiedy się rozpędzę, to nie potrafię się zatrzymać. Zupełnie jak Święta Inkwizycja. No proszę - znowu to robię. Więc z tymi cudami, to jest jednak bardziej zawracanie dupy niż cokolwiek innego. Ale jak pokazuje przykład mojego dziadka, nawet lekarz medycyny może wierzyć w cuda. Szkoda tylko, że nie jest w stanie ich czynić. Owsiak miałby mniej roboty, a dziecięca onkologia świeciłaby pustkami. Nie wiem czy “dobry Bóg” poradziłby sobie z tą pustką, ale zupełnie mnie to nie obchodzi. Jak niemal wszystko, co Boga dotyczy. Swoją drogą dziwny z niego facet. Morduje, zsyła plagi, sądzi i strąca do piekieł gdzie jego “dzieci” cierpią wieczne katusze - ale pamiętaj człowieku - ten facet cię kocha. Jeżeli to nie jest skraj obłędu, to ja już nie wiem, co to jest (...)"

04.06.2023 Brak komentarzy
"Fikcje. Dziennik"

"(...) Większość życia spędziłem na szukaniu w sobie bezpiecznych przestrzeni. Używałem do tego środków bardziej lub mniej adekwatnych. Alkohol i nikotyna, sport, literatura (czynnie i biernie), rodzina, nie-rodzina, bodźce kojące i bodźce pobudzające (dla odwrócenia uwagi od lęku). Zwykle stan względnej równowagi trwał krótko i to, czego chciałem się pozbyć wracało. W ostatnich miesiącach czyniłem tytaniczne wysiłki, żeby równowaga miała charakter permanentny, a tu proszę. Jest i huczy mi w głowie. Mam nadzieję, że to nie potrwa długo. Ali powiedziałby: “Miej na to wyjebane. Jak na coś, kurwa, nie masz wpływu, to odpuść, bo ci strzaska korę i chuj z ciebie zostanie.” Ale Ali to był filozof, który zagnieździł się przy trzepaku pod blokiem, w którym wtedy wszyscy mieszkaliśmy: Pugacz, Wolbi, Historyk i Ja. Aliego już nie ma. Ali zginął śmiercią tyleż nagłą, co banalną. I teraz jego aforyzmy muszę utrwalać w tym dzienniku, żeby po Alim zostało coś więcej niż mięso i posoka na asfalcie. Z drugiej strony, Krzysztof Varga w swoim "Dzienniku" notuje: "Wieczny niepokój to jedyne, co może utrzymać twórcę w artystycznej czujności. Spokój sprzyja tworzeniu, ale szkodzi sztuce." Wynika z tego, że powinienem z uwagi na ów niepokój cieszyć się i dziękować opatrzności (lub chemii mózgu, po prostu), że na mnie ten niepokój zsyła. A ja czuję się tak jakby ktoś moje życie podglądał. Czy rzeczywiście podgląda, czy to są moje urojenia. (...)"

27.05.2023 Komentarze: 1

Dołącz do grona Patronów!

Wesprzyj działalność Autora Marcin Zegadło już teraz!

Zostań Patronem