(...) Patrzę na świat przez jakieś spaczone okulary. Ja jestem z tej generacji, gdzie to po dwudziestce trzeba już kogoś mieć, a przynajmniej wypada, bo jeśli się nie ma, to coś z Tobą musi być nie tak. I wszystkie ciotki, babcie, lochy z dalszej rodziny, sprowadzają Cię do parteru i lamentują. Może do proboszcza iść i zapytać o rade? Taki dorodny chłopak, a tu ani romansu, ani miłości, no cegła. Może msze zamówić na jakie odszatanienie? Moja generacja, ta co się wychowała na obserwacji dziadków i babć utkanych z miłości od pierwszego wejrzenia, ma problem z dzisiejszym światem. Dzisiejszy świat to swipe, swipe, następny, normalnie MTV z wczesnych lat dwutysięcznych – program randkowy NEXT. A kiedyś to było naprawdę, na życie. Czyżby? (...).