"(...) Będąc niedawno w Polsce spotkałem "przyjaciółkę". Dawną, wręcz zamierzchłą. Przyjaźniliśmy się bardzo jakieś dwadzieścia lat temu i do dzisiaj mam do niej sentyment. Zawsze była mi bliska, ale potem nam się drogi rozjechały. W międzyczasie gdzieś tam się spotkaliśmy i za każdym razem komentowała wygląd mojego ciała. Z takim podłym uśmiechem. Żeby nie było, że mnie słownie oszpeca, że mentalnie mnie niszczy. Bo w życiu miałem wiele wcieleń - od kościotrupa po walenia. Teraz jestem bardziej, w swoich oczach, tłusty, ale ona zawsze była po prostu gruba. Nie mam problemu z używaniem słowa "gruby" albo "gruba", bo w dzisiejszych czasach idziemy w jakąś polityczną poprawność i udajemy, że spasienie to rozmiar plus size, a nie otyłość (...)".